Ell całą noc kołysał mnie i śpiewał. Czułam się bezpiecznie w ramionach mojego... narzeczonego. Mam nadzieję, że Rik i Van nie pokłócą się o ślub, a Raura nie rozstanie. Wydaje mi się, że Rocky i Mais coś przeskrobali.
- Przepraszam cię, mała. Mogłaś powiedzieć - szeptał głaszcząc mnie po brzuchu.
- Sama nie wiedziałam.
- Jak się czujesz?
- Ja... Dobrze. Dlaczego nie przyszedłeś? - spytałam z wyrzutem.
- Mitchell.
- Aah. To wszystko wyjaśnia - zachichotałam - Jest szalona, ale to świetna przyjaciółka.
- Dzięki - nagle w drzwiach stanęła wspomniana brunetka - Też cię kocham. Tak przy okazji... Przyprowadziłam tego debila. Rozwalił mi łóżko, a potem jeszcze telewizor i wypchnęłam go przez okno w krzaki. Zresztą nieważne. Siedzi na ostrym dyżurze, bo odwaliło mu i złamał palec w dość dziwny sposób... Blee!
Pacnęłam się ręką w czoło. Kiedy miałam sześć lat mówiłam mamie, że on jest głupi, ale tylko mi karę dała. Jego się powinno do zamkniętego zakładu psychiatrycznego oddać!
- Chwila! Gdzie Ness? - spytał podejrzliwie Ell.
- Widziałam ją w korytarzu. Miziała takiego cudnego szczeniaczka! - pisnęła Maia - Labradorek! Ładniejszy od Rossa!
OCZAMI LAURY
Od bitych dwóch godzin Riker usiłował jakoś mnie rozśmieszyć. Żonglował butami, ubierał na siebie staniki w sklepie, wyrypał na gałce lodów wyrzuconej przez jakiegoś dzieciaka. To ostatnie, to w sumie raczej losowe zdarzenie...
- Lau, proszę! - jęknął - Weź się... WOW! Patrz, jakie kiecki! Chodź, przymierzysz, a drugą kupimy Van.
- Jak bardzo kochasz Nessę? - spytałam ciekawsko.
- Tak bardzo jak ciebie, siostrzyczko. Tylko inaczej... Wiesz, o co chodzi, prawda? - uśmiechnął się uroczo.
- Ehe. Fajnie, że jesteście razem. Lepszego chłopaka nie mogłaby mieć - cmoknęłam blondasa w policzek.
Ruszyliśmy w stronę sklepu, lecz po dwóch minutach zorientowałam się, iż Rikusia obok nie ma. Stał przyklejony do szyby, za którą widniało wielkie ciasto bananowe. Normalnie jak dziecko!
- Vanka skończyła kurs dekorowania tortów - rzuciłam - Upiecze ci lepsze.
- Właśnie nie chce. Powiedziała, że mam ręce i sam się mogę nauczyć - burknął.
Dwie minuty później targał sporych rozmiarów paczkę z miną psa, którego ktoś w końcu podrapał za uchem. Lynchów nie da się ogarnąć.
- Kim jest ta... Rany Boskie! Ally i Melody zostały z Rockym! - wrzasnęłam.
- Z Rylandem - poprawił mnie - RyRy pracował kiedyś jako przedszkolanka, więc nie ma co się martwić. A Britt to nasza przyjaciółka. Szczególnie Rossa... Eee... No...
- Co?!
- Byli kiedyś razem. Bardzo ją kochał...
- Super - westchnęłam ciężko.
- Lau, jesteś całym jego światem!
- Tya, na pewno.