wtorek, 25 lutego 2014

Już pół roku! *-* + KONKURS! :D

Dzisiaj mija dokładnie pół roku od kiedy założyłam tego bloga :D Na początek może wrzucę statystyki?
Odwiedziliście go 90 096 razy! WOW! :3
Napisaliście 813 komentarzy <3
Obserwują go 33 osoby.
Ma 127 czytelników, którzy ujawnili się w ankiecie.
Podoba się aż 255 osobom! 

Chciałam Wam wszystkim podziękować <3 Kocham Was po prostu! Wasze komentarze zawsze poprawiają mi humor i dają motywację. Nie zawsze na nie odpisuję, ale wszystkie czytam. Chciałabym się z Wami wszystkimi kiedyś spotkać *0* Jesteście najlepszymi czytelnikami świata! :*
Wiele razy chciałam usuwać bloga lub go zawiesić, ale wiedziałam, że nie mogę Was zawieść. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez Rossy and Lau. Po prostu go nie przerwę. Będę to ciągnęła, póki tylko starczy weny <3
Raz wrzuciłam rozdział i pisałam na bieżąco, raz wspomniałam o złotówce zamiast o dolarze... xD Dużo takich wspomnień ;P Obecnie piszę 15 blogów i koleżanki uważają mnie za psychopatkę XD


Z tej okazji ogłaszam też konkurs <3 
Na czym polega? Wymyślacie własną postać, dajecie w komentarzu link do zdjęcia, opisujecie ją krótko i odpowiadacie na pytanie: co zmieni w życiu Lynchów i sióstr Marano? 
Jedna lub dwie z nich pojawią się w opowiadaniu :D
Nagrody pozostają niespodzianką ;*
Czas macie do 1 marca.


Chcecie, żebym zrobiła filmik podsumowujący pół roku bloga? ^^


poniedziałek, 24 lutego 2014

88. OMG! Why?!

SCENA +18! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

- Coś sugerujesz? - spytałem z uśmiechem.
- Może - odparła mierząc mnie zawadiackim spojrzeniem.
Włożyłem ręce pod koszulkę brunetki na co wzdrygnęła się. Przez chwilę wyglądała na przestraszoną.
- Coś się stało?
- Nie. Obiecaj mi coś - poprosiła.
- Co?
- No... Że mnie nigdy więcej nie zdradzisz - szepnęła.
- Przysięgam - odparłem buracząc się.
Ledwo ściągnąłem z niej koszulkę, a już Vanessa zadzwoniła. Ma wyczucie! Z ciężkim westchnieniem odebrałem.
- Czego? - wyburczałem.
- Założyłam się z Rikiem, że rozwalicie łóżko - wyszeptała - Poskaczcie trochę, okej?
- Zboczeńcy!
Maia wyrwała mi telefon, odłożyła go na stolik. Nigdy wcześniej... Uh... Nie robiliśmy tego. Znaczy raz, ale po pijaku i nic nie pamiętam.

OCZAMI MAI
Ufam temu kretynowi. Ostatnio skończyło się ciążą, ale teraz już raczej nie może. Czułam te słynne motyle w brzuchu. Po prostu byłam szczęśliwa! Delikatnie pocałowałam chłopaka, a on przez krótką chwilę siłował się z zapięciem od mojego stanika. Boziu, jaka ciapa z niego! Ostatecznie wygrał tą wojnę, na co zachichotałam. Zmarszczył brwi. Jeszcze brakuje, by strzelił focha.
- Rocky... Błagam... Naprawdę! Nie rań mnie już. Ja miałam kiedyś problemy z sercem - wyznałam.
- Żałuję tego, co zrobiłem. Wybaczysz?
- Tak. Kocham cię najbardziej na tym zasranym świecie!
Zacisnęłam mu rękę na kroczu. Zdziwił się chłopak, ale odpłacił pocałunkiem. Oboje wiemy, że łóżko tego nie wytrzyma. Huh. Musnął ustami mój obojczyk na co wzdrygnęłam się. Czuły punkt. Stopniowo schodził coraz niżej. Z nerwów spięłam mięśnie, więc na chwilę przestał. Nic nie poradzę, robię to machinalnie. Mój oddech znacznie przyspieszył. Ściągnęłam z niego bluzkę. Wtedy do głowy uderzyła mi wódka, a teraz miłość.
- Jesteś cudowna, mała - wymruczał szarmancko.
- No ja się nie dziwię. W końcu zapewniam ci rozrywkę na wieczór - zaśmiałam się nerwowo.
- Nie, nie dlatego - teatralnie przewrócił oczami.
- Zatkaj się już!
Teraz ja wywróciłam go na plecy, aż coś strzeliło. Mam nadzieję, że nie w brunecie. Miziałam go włosami po twarzy. Chwilę później oboje byliśmy nadzy. Zemdleję, fuck, zemdleję! Znowu leżałam pod nim i bez bicia przyznam, że musi zrzucić parę kilo. Delikatnie we mnie wszedł, jęknęłam z podniecenia. Melody siedzi z Laurą, a my tu... Dobra, nie kończę. Wplotłam mu ręce we włosy i przyciągnęłam do siebie, by po raz kolejny pocałować. Boże, mam nadzieję, że Nessa nagle nie wlezie! Zabiłabym ją na miejscu! Z dugiej strony wie, że zadzieranie ze mną nie należy do zbyt opłacalnych rzeczy. Wracając do mnie i Rocky'ego... Za bardzo nie ma co mówić. Łóżko co kilka sekund chrupało, a po godzinie w ogóle się złamało i wylądowaliśmy w czarnej dziurze.
- Kuuuźwaaa! - zawyłam.
- Wiedziałem, że kiedyś je zniszczymy - wymownie poruszył brwiami.
- Tylko czemu moje?! - burknęłam.
- Z moim też spróbujemy! - zaoferował.
- Nie, dziękuję.
Zepchałam kołdrę na podłogę i powoli się tam zturlałam. Rockuś tak samo. Wtuliłam się w jego szyję i po jakimś czasie najzwyczajniej w świecie zasnęłam.

----
Booooże, jaka masakra! -,- Mega krótko, bo nie chcę, żeby ktoś pominął coś ważnego.

niedziela, 23 lutego 2014

Polecam! :)

Zapraszam na bloga mojej BFF :D Jest super!
http://raura-different-story.blogspot.com

A ja mam już 15 xD r5-pass-me-by.blogspot.com

Rozdział tutaj dam niedługo ;)

środa, 12 lutego 2014

87. I'm pregnant.

OCZAMI LAURY
- Wolę zostać sama, albo się potnę i po problemie! - wrzeszczała Delly - Moje życie to pułapka! Gdzie nie pójdę, tam jest coś złego. Chcę to dziecko z powrotem! Rozumiesz? Chcę być mamą!
- Jeszcze będziesz mamą, Delly - Rik starał się ją uspokoić.
- Nie wiesz jak to jest stracić ciążę! Gdzie jest teraz ten kretyn?! Gdzie jest?! - szlochała - Zadzwońcie po Rossa, błagam.
Wybrałam numer do mojego miśka. On wszystkim umie poprawić humor i blondynka dobrze o tym wie.
- Misiu, byłbyś wujkiem... - zaczęłam niepewnie kiedy odebrał.
- Ale? - spytał przestraszony.
- Dzidziuś umarł - załkałam - Przyjedź do szpitala, Rydel cię potrzebuje. Tylko nie bierz Ratliffa.
- Czemu? Przecież to jego dziecko.
- Jakie dziecko? - usłyszałam głos Ella - Laura?
- Spierdzielaj - wysyczałam - Jak się tu pokażesz, to skończysz na badaniu zwłok.
Cisnęłam telefonem w Rikera, a ten posłał mi zawadiackie spojrzenie. Aww! Misiek!
- Wszyscy będą mieć dzieci! To kwestia kilku dni kiedy Nessa powie Rikerowi, że zaszła - ciągnęła Delly.
- Czemu Nessa? - Rik uniósł brwi.
- Nie no, czekaj, Rocky ci powie, że będziesz ojcem jego dziecka - walnęła go w ramię.
- Nie puszczam się z bratem! - wspomniany brunet wybuchnął śmiechem.
Stali z Vanką w drzwiach przytuleni do siebie.
- Łapy od mojej żony! - prychnął bassista.
- Rik, jestem w ciąży - oznajmiła szatynka, a ja się ze zdziwienia poplułam.
- Co, kurna? - wypalił blondyn - Super! Tylko nie w porę mówisz...
- Żart. A co? Nie chcesz juniorka?
- Rydel chce! - wydarłam się na cały regulator - Więc zamknij ryja, małpo!
- Spokojnie, Lau - przyjacióła wyciągnęła do mnie ręce.
Następny do sali wleciał Ross. Przy okazji wywalił Rocky'ego. Od razu przytulił się do siostry. Ja zrobiłam to samo z moją, bo było mi głupio.
- Dobra, wybaczam - pani Rikerowa przybrała ten swój księżniczkowaty wyraz twarzy.

OCZAMI RIKERA
Ross szybko pocieszył Ryd i oznajmił, że z nią zostanie. Laura była wpatrzona w osiemnastolatka jak w obrazek. Kochają się i to takie słodkie! Wyszliśmy prawie całą grupą ze szpitala. W jego kierunku zmierzał RyRy z balonami, kwiatami i miśkami. WTF?!
- Co ty? - spytałem go.
- No jak to co? Idę do siostry z prezentami! - spojrzał na mnie jak na debila - Ucieszy się.
Miłe to, nie powiem. Chłopak zniknął i zapanowała cisza. Nesska lepiła się do mojego załamanego brata. W końcu poczułem jak ktoś wiesza się na moim ramieniu. Leniwie podniosłem wzrok. Laura.
- Zazdrosny?
- Jak zwykle - wzruszyłem ramionami - Ale Rocky też potrzebuje pocieszenia, więc rozumiem Van.
- A ty? - cmoknęła mnie w policzek - Cholernie ci smutno, nie?
- Wiadomo. Ryd jest dla mnie jak bliźniaczka.
- Współczuję. Kocham cię, Rikuś. Jak braciszka.
- Wiem, mała - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Ross jest kochany! Wszyscy jesteście!
- Hahaha. Uważaj, bo Vanessa się zazdrosna zrobi.
- Rikerrrrrr - wymruczała mi do ucha szatynka - Pójdziemy się przejść na plażę? Proooszę!
- Pewnie - objąłem ją ramieniem - Lau, popilnuj tego mojego debila. I nie zabijcie Ratliffa, niech cierpi.

OCZAMI ROCKY'EGO
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Laura przytuliła mnie mocno. Wszyscy już wiedzą o Mai. Ciekawe, czy fani też.
- Rocky! - usłyszałem krzyk Mitchell - Rocky, przepraszam!
Była cała zapłakana. Na rękach trzymała Mel i Ally. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Za bardzo kocham tą łamaczkę serc. Co poradzę?
- Czemu płaczesz, foczko?
- Ugh, nie mów tak! - burknęła - Co z Rydel?
- Na razie okej.
- Kocham cię, głupku!
Posłała Laurze porozumiewawcze spojrzenie. Brunetka zabrała brzdące, skierowała się do domu.
- No ja wiem, ja wiem. Będę... - nie pozwoliła mi dokończyć.
Poczułem jej słodkie usta na moich. Delikatnie popchnąłem ją na ścianę domu. Jak ma wyjechać, to może chociaż wieczór spędzimy razem. Oddawała każdy pocałunek, przylgnęła do mnie jak Nessa do Rikera, kiedy ten idzie do centrum. Jakimś cudem znaleźliśmy się w pokoju Mitchell. To serio dziwne, bo mieszka na drugim piętrze. Zresztą nieważne. Usiadła na łóżku po czym wybuchnęła szczerym śmiechem. Pogłaskałem dziewczynę po rumianym policzku.
- Przepraszam za wszystko - wyszeptała - I nie... Nie wyjadę, jeśli do mnie wrócisz.
- Serio? - krzyknąłem - To super, Mais!
Ostrożnie wywróciłem dwudziestolatkę na plecy. Pociągnęła mnie na siebie.
- Lol. Dawno nie byliśmy tak blisko - stwierdziłem.
- Chcesz bliżej? - spytała zaczepnie.

----
Kocham Was po prostu ;* Dziękuję za wszystkie komentarze i ponad 80 tysięcy wejść :) Wow!

Chcecie?

Ktoś pisał kiedyś o scenie +18. Chcecie w 88 rozdziale? ;)

sobota, 8 lutego 2014

86. How are you, Rydel?

OCZAMI ROCKY'EGO
- Wyjeżdżam do Miami i zagram w filmie - oznajmiła.
- Czyli co? Z nami koniec? A Melody?
- Koniec... - wyszeptała smutno - Przepraszam cię. Melody... Może jechać ze mną.
- Nie. Zajmę się nią.
Odebrałem od Mitchell dziewczynkę i ruszyłem w stronę domu. Dlaczego u nas nigdy nie jest spokojnie? Założę się, że Ratliff powiedział już Rydel... Moim zdaniem nie powinien wyjeżdżać. Koniec R5. Zabiję go, jeśli Delly się załamie!
- Widzisz, mała? Mama właśnie rzuciła tatę i sobie wyjeżdża - westchnąłem - Może się zaprzyjaźnimy i przestaniesz wrzeszczeć całymi dniami?
Ledwo otworzyłem drzwi, a już rzuciła się na mnie Nessa.
- Gratuluję! - pisnęła.
- Nie ma czego. Właśnie zostałem samotnym ojcem.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Po prostu mnie przytuliła i zabrała Mel. Wybiegłem do góry i rzuciłem się na łóżko. DUP! Eee... Złamało się?! W drzwiach stanęła moja zapłakana siostra.
- Kurna! Mówiłam mamie, że jeden zajebiście głupi chłopak jej wystarczy, ale nie - ledwo powstrzymywała się od śmiechu - Teraz sobie napraw.
- Jak się trzymasz, Ryd?
- Boli mnie brzuch - poskarżyła się - Strasznie boli!
- Siostra, zbieraj się i jedziemy do szpitala! - zarządził przechodzący korytarzem Riker - Right now!

OCZAMI RIKERA
Zabrałem z szafki dokumenty i kluczyki do samochodu. Delly ledwo mogła chodzić, a Ell oglądał z Rossem telewizję. Za to Lau zaoferowała swoją pomoc. Młody ma zarąbistą żonę! Moja akurat dzieci pilnowała. My też moglibyśmy mieć, gdyby nie fakt, że dwójka wystarczy. I tak Rocky został sam z Mel, więc trzeba mu będzie pomóc. Razem z brunetką pomogliśmy Blondi wsiąść do samochodu. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
- Tak swoją drogą to powinni nam dać kartę stałego klienta - zaśmiała się nerwowo Laura.
- Upomnij się - zasugerowałem z uśmiechem.
Na miejsce dotarliśmy w dziesięć minut. Lekarze od razu otoczyli Rydel opieką. Usiadłem na niebieskim krześle, założyłem nogę na nogę. Mijały sekundy, minuty, godziny. W końcu ktoś raczył udzielić nam informacji.
- Pani Lynch straciła ciążę - oznajmiła niska kobieta w kitlu.
- Co straciła?! - wydarłem się.
- Straciła ciążę. Ze stresu - powtórzyła lekarka - Przykro mi.
Schowałem twarz w dłoniach, a osiemnastolatka wybuchnęła płaczem. Czemu akurat Delly?! Czym ona sobie zasłużyła?! Niepewnie wszedłem do sali. Siostra wyglądała na przerażoną. Objąłem ją ramieniem. Nawet nie drgnęła.
- Halo? Żyjesz?
- Nie - załkała.
- Blondi, nie wiem co powiedzieć...
- Kocham cię, bro. Dziękuję, że przyszedłeś - cmoknęła mnie w policzek - Jest... Jest Ell?
- On nic nie wie, Rydel. Zadzwonić po niego?
- Nie ma po co. Przez niego straciłam dziecko, o którym nawet nie wiedziałam. Biedny maluszek... Boże! - po jej policzkach pociekły łzy.
- Rydel, ja nie wiem, co czujesz, ale jeszcze się uda - Lau stanęła w drzwiach - Ten maluszek zawsze będzie w twoim sercu, nawet jeśli go straciłaś. Nie martw się, kochanie.
- Jego jutro nie będzie - odpowiedziała nieprzytomnie - Jutro wyjeżdża.
- Może zmieni zdanie! - dziewczyna nadal próbowała swoich sił.
- Niech jedzie. Mam go szczerze dość!

OCZAMI VANESSY
- Paczajcie! - wskazałam na komodę Rikera - Zobaczymy, co tam chowa wujek?
Otworzyłam pierwszą szafkę, a tam spleśniała kanapka i mój stanik. Chwila! Po kiego mu mój stanik?!
- Bleee! Co za kretyn!
- O, moja kanapka! - Rocky podszedł do nas i wyciągnął swoje śniadanie sprzed miesiąca - Po co mu pchasz stanik do szuflady?
- Po gówno! - wywarczałam.
- Okres? - pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Masz? To poszukaj podpasek w szafie Rikusia, na pewno znajdziesz - zachichotałam.
- Wolisz nie wiedzieć co on tam ma, Ness - powiedział tajemniczo.
- Hm?
- Z cztery worki twoich zdjęć.
- Awww! Słodziak!
- No... Pomóż mi, Vanka. Nie wiem, co mam robić - jęknął.
- Walczyć.
- Mówi, że mnie kocha, a potem zrywa. To ma sens?
- Nie. A może kogoś sobie znajdziesz? - zaproponowałam.
- Po co? Mam Melody, ona potrzebuje mamy! Swojej mamy!
- To czekaj. Wróci!
- Ta, na pewno.
- Kurna, zachowujesz się jak baba!

----
No i wreszcie jest :3 Nie wyszedł, ale co tam :)