niedziela, 2 marca 2014

89. OMG! You're here!

*28 maja*
OCZAMI VANESSY
- Co to znaczy, że śluby były lewe?! - wrzeszczałam - Przecież Ksiądz... Papiery...
- Nawet nie macie 21 lat... - mówił spokojnie urzędnik.
- Ale... Ale ja...
- Nie martw się, Ness. Weźmiemy w twoje urodziny po raz drugi - Riker pocałował mnie w policzek.
- Czyli ja wszędzie podawałam złe nazwisko? - piszczała Laura.
Tylko Ross nie wyglądał na złego. Ba, uśmiechał się. Ja za to miałam ochotę wydrapać temu gościowi oczy.
- Idę do Brittany - oznajmił beztrosko blondyn.
- Ross! - krzyknęła moja siostra.
- Laura, widziałem ładną sukienkę dla ciebie - zaczął mój... chłopak? - Chodźmy do galerii, kupię ci ją.
- Dobry pomysł - przyznałam - Idźcie, a ja przekażę to Rydel. Ratliff był u niej chociaż raz?
- Wyjechał z samego rana - oznajmiła Lau.

OCZAMI RYDEL
Leżałam wpatrzona w ścianę. Ryland przysypiał na stołku. Biedny chłopak nie opuścił tej sali od kilkunastu godzin. Wszyscy chcą mnie pocieszać. Straciłam dzidziusia, ale wierzę, że jest teraz aniołkiem. Nie mogę się tym zamartwiać do końca życia. Robert mnie do tego przekonał. Dzwoni kilka razy w ciągu godziny. Ratliff nawet nie przyszedł. Wiem, że Laura go o to błagała. Maia podobno tak go pobiła, że trafił na Ostry Dyżur. No cóż... Mitchell jest zdolna absolutnie do wszystkiego. Ciekawe, czy w końcu się dogadali z Rockym. Jest u mnie codziennie, ale cały czas śmieje się jak głupi do sera. Nie ogarniam mojej rodzinki.
- RyRy, żyjesz?! - usłyszałam głos Vanessy - Idź do siebie, kochanie.
- Dzięki, Ness.
- Ryduś... Śluby to była ściema - oznajmiła przygryzając wargę.
- Wiesz co? Chcę do Ellingtona! Potrzebuję go! Kocham! - krzyknęłam.
- Jestem tu - wyszeptał brunet stając w drzwiach - Nigdzie się nie wybierałem. Znaczy... Chciałem zrobić ci niespodziankę i kupić konia, ale nie wyszło. Poleciałem do Berlina i okazało się, że go sprzedali.
- Straciłam ciążę!
- C-co?! Ty... Ty byłaś w ciąży?! - w jego oczach zakręciły się łzy.
- Byłam... Mógłbyś mnie przytulić, dupku? Nienawidzę cię! - wywarczałam.
- Ratliff! - wykrztusiła Nessa dla pewności tykając go w łopatkę.
Chłopak usiadł na łóżku, wziął mnie na kolana. Może wszystko się ułoży... Na pewno!

----
Taki krótki, o :3 Konkurs przedłużam do 7 marca, bo mało zgłoszeń. Piszcie je pod poprzednim postem ^^

No i się trochę rypło z ich małżeństwami...

13 komentarzy:

  1. Super , super i jeszcze raz super . Zyskałaś nową czytelniczkę . Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału . A jeśli masz czas i ochotę to zapraszam na mojego nowego bloga
    http://laura-i-r5-i-hate-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, super, znowu będą słodkie śluby! Kocham je <3 Rozdział jest zajebisty, świetny i genialny ;3
    Czekam na next'a ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. I sprawa się rypła, :P
    Rozdział zaskakujący!
    Dawaj next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Em.. co ten Ross? on się cieszy? o_O

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega *-* Ross się ze wszystkiego cieszy ,więc wiesz xD heheh .
    Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny. Szkoda Rydel ...czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Rydel... :(
    Cudo rozdział. Troszke krótki ale fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam cię do LBA. Pytania są tu --------> http://raura-i-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski :D niesamowity i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, genialny, fenomenalny, zajebisty <3

    Zapraszam: http://percy-and-annabeth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Znalazłam bloga wczoraj i przeczytałam już wszystkie rozdziały.
    Normalnie <3333333333
    brak słów
    kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam
    Piszesz cudownie (pisałam ci już to chyba xd)
    ;)
    Czekam na next z mega niecierpliwością ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń