*28 maja*
OCZAMI VANESSY
- Co to znaczy, że śluby były lewe?! - wrzeszczałam - Przecież Ksiądz... Papiery...
- Nawet nie macie 21 lat... - mówił spokojnie urzędnik.
- Ale... Ale ja...
- Nie martw się, Ness. Weźmiemy w twoje urodziny po raz drugi - Riker pocałował mnie w policzek.
- Czyli ja wszędzie podawałam złe nazwisko? - piszczała Laura.
Tylko Ross nie wyglądał na złego. Ba, uśmiechał się. Ja za to miałam ochotę wydrapać temu gościowi oczy.
- Idę do Brittany - oznajmił beztrosko blondyn.
- Ross! - krzyknęła moja siostra.
- Laura, widziałem ładną sukienkę dla ciebie - zaczął mój... chłopak? - Chodźmy do galerii, kupię ci ją.
- Dobry pomysł - przyznałam - Idźcie, a ja przekażę to Rydel. Ratliff był u niej chociaż raz?
- Wyjechał z samego rana - oznajmiła Lau.
OCZAMI RYDEL
Leżałam wpatrzona w ścianę. Ryland przysypiał na stołku. Biedny chłopak nie opuścił tej sali od kilkunastu godzin. Wszyscy chcą mnie pocieszać. Straciłam dzidziusia, ale wierzę, że jest teraz aniołkiem. Nie mogę się tym zamartwiać do końca życia. Robert mnie do tego przekonał. Dzwoni kilka razy w ciągu godziny. Ratliff nawet nie przyszedł. Wiem, że Laura go o to błagała. Maia podobno tak go pobiła, że trafił na Ostry Dyżur. No cóż... Mitchell jest zdolna absolutnie do wszystkiego. Ciekawe, czy w końcu się dogadali z Rockym. Jest u mnie codziennie, ale cały czas śmieje się jak głupi do sera. Nie ogarniam mojej rodzinki.
- RyRy, żyjesz?! - usłyszałam głos Vanessy - Idź do siebie, kochanie.
- Dzięki, Ness.
- Ryduś... Śluby to była ściema - oznajmiła przygryzając wargę.
- Wiesz co? Chcę do Ellingtona! Potrzebuję go! Kocham! - krzyknęłam.
- Jestem tu - wyszeptał brunet stając w drzwiach - Nigdzie się nie wybierałem. Znaczy... Chciałem zrobić ci niespodziankę i kupić konia, ale nie wyszło. Poleciałem do Berlina i okazało się, że go sprzedali.
- Straciłam ciążę!
- C-co?! Ty... Ty byłaś w ciąży?! - w jego oczach zakręciły się łzy.
- Byłam... Mógłbyś mnie przytulić, dupku? Nienawidzę cię! - wywarczałam.
- Ratliff! - wykrztusiła Nessa dla pewności tykając go w łopatkę.
Chłopak usiadł na łóżku, wziął mnie na kolana. Może wszystko się ułoży... Na pewno!
----
Taki krótki, o :3 Konkurs przedłużam do 7 marca, bo mało zgłoszeń. Piszcie je pod poprzednim postem ^^
No i się trochę rypło z ich małżeństwami...
Super , super i jeszcze raz super . Zyskałaś nową czytelniczkę . Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału . A jeśli masz czas i ochotę to zapraszam na mojego nowego bloga
OdpowiedzUsuńhttp://laura-i-r5-i-hate-you.blogspot.com
Oooo, super, znowu będą słodkie śluby! Kocham je <3 Rozdział jest zajebisty, świetny i genialny ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a ^.^
I sprawa się rypła, :P
OdpowiedzUsuńRozdział zaskakujący!
Dawaj next'a :)
Em.. co ten Ross? on się cieszy? o_O
OdpowiedzUsuńMega *-* Ross się ze wszystkiego cieszy ,więc wiesz xD heheh .
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ^^
Boski. Czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńCudny. Szkoda Rydel ...czekam na next :*
OdpowiedzUsuńBiedna Rydel... :(
OdpowiedzUsuńCudo rozdział. Troszke krótki ale fajny :)
Nominowałam cię do LBA. Pytania są tu --------> http://raura-i-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoski :D niesamowity i czekam na next
OdpowiedzUsuńCudowny, genialny, fenomenalny, zajebisty <3
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://percy-and-annabeth.blogspot.com/
Znalazłam bloga wczoraj i przeczytałam już wszystkie rozdziały.
OdpowiedzUsuńNormalnie <3333333333
brak słów
kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam
Piszesz cudownie (pisałam ci już to chyba xd)
;)
Czekam na next z mega niecierpliwością ;)
Pozdrawiam ;)