OCZAMI LAURY
- Wolę zostać sama, albo się potnę i po problemie! - wrzeszczała Delly - Moje życie to pułapka! Gdzie nie pójdę, tam jest coś złego. Chcę to dziecko z powrotem! Rozumiesz? Chcę być mamą!
- Jeszcze będziesz mamą, Delly - Rik starał się ją uspokoić.
- Nie wiesz jak to jest stracić ciążę! Gdzie jest teraz ten kretyn?! Gdzie jest?! - szlochała - Zadzwońcie po Rossa, błagam.
Wybrałam numer do mojego miśka. On wszystkim umie poprawić humor i blondynka dobrze o tym wie.
- Misiu, byłbyś wujkiem... - zaczęłam niepewnie kiedy odebrał.
- Ale? - spytał przestraszony.
- Dzidziuś umarł - załkałam - Przyjedź do szpitala, Rydel cię potrzebuje. Tylko nie bierz Ratliffa.
- Czemu? Przecież to jego dziecko.
- Jakie dziecko? - usłyszałam głos Ella - Laura?
- Spierdzielaj - wysyczałam - Jak się tu pokażesz, to skończysz na badaniu zwłok.
Cisnęłam telefonem w Rikera, a ten posłał mi zawadiackie spojrzenie. Aww! Misiek!
- Wszyscy będą mieć dzieci! To kwestia kilku dni kiedy Nessa powie Rikerowi, że zaszła - ciągnęła Delly.
- Czemu Nessa? - Rik uniósł brwi.
- Nie no, czekaj, Rocky ci powie, że będziesz ojcem jego dziecka - walnęła go w ramię.
- Nie puszczam się z bratem! - wspomniany brunet wybuchnął śmiechem.
Stali z Vanką w drzwiach przytuleni do siebie.
- Łapy od mojej żony! - prychnął bassista.
- Rik, jestem w ciąży - oznajmiła szatynka, a ja się ze zdziwienia poplułam.
- Co, kurna? - wypalił blondyn - Super! Tylko nie w porę mówisz...
- Żart. A co? Nie chcesz juniorka?
- Rydel chce! - wydarłam się na cały regulator - Więc zamknij ryja, małpo!
- Spokojnie, Lau - przyjacióła wyciągnęła do mnie ręce.
Następny do sali wleciał Ross. Przy okazji wywalił Rocky'ego. Od razu przytulił się do siostry. Ja zrobiłam to samo z moją, bo było mi głupio.
- Dobra, wybaczam - pani Rikerowa przybrała ten swój księżniczkowaty wyraz twarzy.
OCZAMI RIKERA
Ross szybko pocieszył Ryd i oznajmił, że z nią zostanie. Laura była wpatrzona w osiemnastolatka jak w obrazek. Kochają się i to takie słodkie! Wyszliśmy prawie całą grupą ze szpitala. W jego kierunku zmierzał RyRy z balonami, kwiatami i miśkami. WTF?!
- Co ty? - spytałem go.
- No jak to co? Idę do siostry z prezentami! - spojrzał na mnie jak na debila - Ucieszy się.
Miłe to, nie powiem. Chłopak zniknął i zapanowała cisza. Nesska lepiła się do mojego załamanego brata. W końcu poczułem jak ktoś wiesza się na moim ramieniu. Leniwie podniosłem wzrok. Laura.
- Zazdrosny?
- Jak zwykle - wzruszyłem ramionami - Ale Rocky też potrzebuje pocieszenia, więc rozumiem Van.
- A ty? - cmoknęła mnie w policzek - Cholernie ci smutno, nie?
- Wiadomo. Ryd jest dla mnie jak bliźniaczka.
- Współczuję. Kocham cię, Rikuś. Jak braciszka.
- Wiem, mała - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Ross jest kochany! Wszyscy jesteście!
- Hahaha. Uważaj, bo Vanessa się zazdrosna zrobi.
- Rikerrrrrr - wymruczała mi do ucha szatynka - Pójdziemy się przejść na plażę? Proooszę!
- Pewnie - objąłem ją ramieniem - Lau, popilnuj tego mojego debila. I nie zabijcie Ratliffa, niech cierpi.
OCZAMI ROCKY'EGO
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Laura przytuliła mnie mocno. Wszyscy już wiedzą o Mai. Ciekawe, czy fani też.
- Rocky! - usłyszałem krzyk Mitchell - Rocky, przepraszam!
Była cała zapłakana. Na rękach trzymała Mel i Ally. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Za bardzo kocham tą łamaczkę serc. Co poradzę?
- Czemu płaczesz, foczko?
- Ugh, nie mów tak! - burknęła - Co z Rydel?
- Na razie okej.
- Kocham cię, głupku!
Posłała Laurze porozumiewawcze spojrzenie. Brunetka zabrała brzdące, skierowała się do domu.
- No ja wiem, ja wiem. Będę... - nie pozwoliła mi dokończyć.
Poczułem jej słodkie usta na moich. Delikatnie popchnąłem ją na ścianę domu. Jak ma wyjechać, to może chociaż wieczór spędzimy razem. Oddawała każdy pocałunek, przylgnęła do mnie jak Nessa do Rikera, kiedy ten idzie do centrum. Jakimś cudem znaleźliśmy się w pokoju Mitchell. To serio dziwne, bo mieszka na drugim piętrze. Zresztą nieważne. Usiadła na łóżku po czym wybuchnęła szczerym śmiechem. Pogłaskałem dziewczynę po rumianym policzku.
- Przepraszam za wszystko - wyszeptała - I nie... Nie wyjadę, jeśli do mnie wrócisz.
- Serio? - krzyknąłem - To super, Mais!
Ostrożnie wywróciłem dwudziestolatkę na plecy. Pociągnęła mnie na siebie.
- Lol. Dawno nie byliśmy tak blisko - stwierdziłem.
- Chcesz bliżej? - spytała zaczepnie.
----
Kocham Was po prostu ;* Dziękuję za wszystkie komentarze i ponad 80 tysięcy wejść :) Wow!