wtorek, 27 sierpnia 2013

II. Jumping & Wear On Hands

OCZAMI ROSSA
Nie wiedziałem czemu Laura tak się na mnie patrzy. Spojrzałem na chwilę prosto w jej brązowe oczy. Po sekundzie zerwałem się z łóżka jak oparzony. Otworzyłem drzwi na balkon.
-Chodź!-zawołałem dziewczynę.
Zdziwienie malowało się na jej twarzy, mimo to podeszła do mnie.
-O co ci chodzi?-spytała.
-Masz piękne oczy ale są takie... um... smutne. Coś na to zaradzimy-odparłem.
Zarumieniła się. Przełożyłem nogi przez barierkę, odwróciłem się plecami do dziewczyny i zaraz zeskoczyłem prosto do basenu w powietrzu robiąc fikołka.

OCZAMI LAURY
Czy on zwariował?! Byłam przerażona. Ledwo mogłam oddychać.
-Zabijesz się!-wrzasnęłam do chłopaka.
Usłyszałam tylko plusk. Woda prysnęła na okna, zalała obszar dookoła basenu, nawet kawałek balkonu i mnie. Ross wypłynął na powierzchnię z zawadiackim uśmiechem.
-Skaczesz?-spytał.
Wychyliłam się mocno by go zobaczyć. Nagle drzwi balkonowe zamknęły się z hukiem co mnie przestraszyło niemal tak jak skok blondyna. Podskoczyłam lekko i przeleciałam z piskiem nad barierką. Uderzyłam mocno o taflę wody i ramię Rossa.

OCZAMI ROSSA
Zabolało kiedy dziewczyna we mnie wleciała. Ale martwiłem się głównie o nią. Wyciągnąłem brunetkę na trawę.
-Lau, coś ci jest?-spytałem z troską.
Nie odpowiedziała. Zamiast tego przytuliła się. Objąłem przemoczoną dziewczynę rękami.

OCZAMI LAURY
Nie mogłam się od niego oderwać. Czułam tylko ból, strach i ciepło bijące od Rossa. Ciepło, którego teraz potrzebowałam.
-M... mogłeś się zabić, głupku!-krzyknęłam.
-Troszczysz się o mnie?-uśmiechnął się.
-Tak, tak-odparłam.
Zaczęłam się śmiać, a wszystkie złe uczucia mnie opuściły.

OCZAMI ROSSA
Miałem ochotę pocałować Laurę kiedy zobaczyłem jej śliczny uśmiech. Ale musiałem się powstrzymać. Może znaliśmy się zaledwie kilkadziesiąt minut ale czułem, że mi na niej zależy. I gdybym miał ją kiedyś stracić przez pocałunek nie wybaczyłbym sobie tego. Podniosłem się z ziemi i wziąłem ją na ręce.
-Musisz się wysuszyć i przebrać-stwierdziłem.
-Chyba dam radę iść. Nie będziesz mnie przecież niósł pod mój dom-odparła.
-To pójdziemy do mnie. Ryd ci coś pożyczy albo dam ci moją koszulkę.
Dziewczyny widocznie widziały wszystko przez okno bo otworzyły mi kiedy tylko stanąłem pod drzwiami. Bez słowa ruszyłem do pokoju. Ryd i Ness zostały w kuchni. Lau ułożyłem na łóżku. Podałem jej ręcznik i moją nową koszulkę.

OCZAMI LAURY
Byłam zbyt zmęczona żeby protestować. Jeśli chce, niech niesie. Z wdzięcznością przyjęłam ręcznik i ubranie.
-Wyjdę na korytarz-zaproponował blondyn.
Kiedy on zniknął, wysuszyłam się i przebrałam.
-Chodź!-krzyknęłam.
Pech chciał, że nie zdążyłam się odsunąć i drzwi trzasnęły mnie w nos. Upadłam na ziemię.
-Czekałeś z ręką na klamce?-mruknęłam.
-Yhym-przyznał się zawstydzony-Nic ci nie jest?
-Wszystko ok-uśmiechnęłam się kwaśno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz