CZĘŚĆ DRUGA
OCZAMI RYDEL
Sernik upiekłam szybciej, niż Ell posprzątał kuchnię. Musiałam mu pomóc, bo sam sobie najwyraźniej rady nie da. Huh. On jeszcze dzieci chce mieć. Nie ma głupich! Jesteśmy z laskami w sześć na pięciu chłopów, a i tak ich nigdy nie ogarniemy, mimo przewagi liczebnej. Chociaż w sumie Rocky ma te swoje skarpetki, które generalnie rzecz biorąc żyją, więc jednak jest nas mniej.
-Delly, a ty dalej kochasz Roberta?-spytał nagle Ratliff.
-Teraz to już po obiedzie-zaśmiałam się-Nie mogę się przyzwyczaić do nowego nazwiska.
-Ja też-pokiwał głową ze zrozumieniem.
Walnęłam go lekko w bok i sekundę później wyryłam na rozlanej wodzie.
-Ell, zabiję cię!
Wystrzelił w stronę drzwi niczym pedarda, kończąc pod stołek. Mi też się rozlało. Oops.
-Hahaha!
Zaczął mnie przedrzeźniać, a szczerze tego nienawidzę.
-Jestem debilem-próbowałam go wykiwać.
-Z grzeczności nie zaprzeczę-zachichotał.
-Znikaj mi z oczu. Raz... Dwa...
Wzięłam pierwszą rzecz, jaka mi się nawinęła i rzuciłam nią w bruneta. Pech chciał, że to...
OCZAMI ROSSA
-Przygarnie ktoś mojego brata?-wydarłem się przez okno.
-Oczywiście, młodzieńcze. Ale dorzucisz smyczkę?-spytała jakaś babcia przechodząca koło naszego domu.
-Taaak!
Pobiegłem po brata, złapałem go za rękę i wybiegłem na ulicę. Po drodze zdążyłem zabrać sznurek, którym obwiązałem mu rękę.
-Co ty robisz?-uniósł brew.
-To on! Rasowy-oddałem "szmyczkę" tamtej pani i zwiałem, zamykając drzwi na klucz.
-Ross, debilu, wracaj!-darł się dziewiętnastolatek.
-Miłego spaceru, Azor!-odrzuciłem na tyle głośno, by usłyszał.
Szybciej niż za dwa dni nie wróci. Spokój będzie.
-Blondi, widziałeś mojego kretyna?-spytała Mais schodząc po schodach.
-Oddałem go.
-Wreszcie!-zaśmiała się.
Przybiliśmy piątkę.
OCZAMI RYLANDA
Siedzieliśmy z Cass w kinie. Od godziny jakiś bachor kopał w moje krzesło.
-Uspokój się, no!-zmierzyłem dzieciaka morderczym spojrzeniem.
-Chyba ty.
-Nie posraj się z emocji. Takie odzywki to swojej babci zasadź.
-Turlaj dropsa.
-Nie, bo cię jeszcze zmiażdży-zakpiłem.
-Przynajmniej nie wyglądam jak pączek.
-Tak, wmawiaj to sobie-poczachrałem go po włosach.
-Ryland, możesz przestać gadać?-wymruczała blondyna.
Normalnie na randce to się nie insteresuje filmem tylko drugą osobą. Klapa. Do tego chciała iść na jakieś denne romansidło. Założyłem nogę na nogę i wbiłem wzrok w ekran.
-Wolne?-spytała jakaś dziewczyna.
-Ee... Tak-odparłem-Czemu przychodzisz w środku seansu?
-Jestem od początku, ale mój chłopak właśnie rwie moją kuzynkę-wzruszyła ramionami-Jestem Loraine.
-Ryland-przedstawiłem się.
Było zbyt ciemno żebym mógł się jej przyjrzeć. W przeciwieństwie do Cassidy mało obchodził ją seans. Przegadaliśmy go, a blondyna nawet tego nie zauważyła.
----
Już niedługo 3 część ;3
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Super i czekam na next
OdpowiedzUsuńBoski .Czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper!! Szybciutko pisz nexta!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial. czekam nn . tylko szybko proszeee
OdpowiedzUsuńSzykuje się coś nowego.... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńFOCH! Miałaś dać moje pomysły! Jak Delly rzuciła w niego nożem,kisielem,majonezem czy Bóg wie czym to i tak jebnę i nie wstanę xD Najlepiej by było gdyby dżemem ,ale nożem też może go dźgnąć :D Rozdział Boski i jak zawsze czekam na next Olu :3 <3
OdpowiedzUsuńBędą w następnej części <3
Usuń"-Miłego spaceru, Azor!-dorzuciłem na tyle głośno, by usłyszał."
OdpowiedzUsuńHahah, pozdro z podłogi ;D Rozdział zajebisty, czekam na nn ;p
Rozdzaiał super . Najlepiej z Rockym hehe
OdpowiedzUsuńBoskie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://percy-and-annabeth.blogspot.com/