czwartek, 23 stycznia 2014

84. I'll never leave you!

Nie obchodziły mnie zdziwione i zdegustowane spojrzenia innych ludzi, tylko słowa Vanessy.
-Co?!-powtórzyłem.
-Zapomniałam o nim-spaliła buraka.
Wysoki brunet podszedł do naszego stolika i chciał ją pocałować, ale odskoczyła.
-Tak długo się nie widzieliśmy, kochanie!-przytulił szatynkę, a we mnie się gotowało-Kto to?
-Mój mąż-uśmiechnęła się z zakłopotaniem.
-Kto?!-wrzasnął zdziwiony chłopak-Czyli ty teraz...
-Vanessa Lynch, miło mi-zachichotała.
-Pożałujesz-zagroził.
-Nie jesteś zły?-spojrzała na mnie.
-Nie, pewnie, że nie. Do ślubu mnie oszukiwałaś, luzik-wywarczałem.
-Świata poza tobą nie widziałam i po prostu zapomniałam!-broniła się.
-Jezu, jak można o własnym chłopaku zapomnieć?!
Wstałem i wybiegłem. Za bardzo mnie zraniła. Owszem, kocham Van, ale dlaczego po prostu nie powiedziała? Przecież... poczekałbym? Nie dość, że mnie zraniła, to jeszcze pewnie jego. Westchnąłem ciężko i obejrzałem się. Siedziała niezwruszona. Oh, jak dobrze, że chociaż żałuje! Moja zajebista żona! I like it!

*22 maja*
Obudziło mnie czyjeś gorączkowe pukanie do drzwi. W końcu wypieprzyły z zawiasów.
-Kurna, Rocky!-wydarłem się-Napraw to!
-Czemu ją zostawiłeś?!-wysyczał.
-Ma chłopaka-odparłem.
-Ty...-padło tu kilka niecenzuralnych słów.
Brat zacisnął mi ręce na gardle i prawie udusił. Odciągnął go przerażony Ross. Łapczywie łapałem powietrze w płuca.
-Spokój, łysy!-wydarł się blondyn.
-Rocky ma rację. Nie zasługujesz na nią-Maia stanęła nad ukochanym.
-Ale co się stało?-spytałem poirytowany.
Brunetka pociągnęła mnie za rękę do salonu. Na kanapie siedziała dwudziestojedno latka, a obok niej zmartwiona Rydel.
-Jak mogłeś?!-Blondi spojrzała na mnie z mordem w oczach.
-Co mogłem?!
Położyła dłoń na policzku Ness i odwróciła ją w moją stronę. O Boże! Dziewczyna miała podbite oko, rozciętą wargę, na szyi jakiś ślad, wszędzie siniaki. Mimo wszystko na mój widok lekko się uśmiechnęła i wyciągnęła ręce.
-Ness... Jak to się stało?-spytałem.
-A wiesz... Polazłam za tobą i wtedy mnie dorwał i pobił. W sumie to nie wiem, co było dalej, bo straciłam przytomność. Cóż, dotrzymał obietnicy-opowiedziała.
-Ross ją znalazł-dodała Lau, która pojawiła się w zasadzie znikąd.
-Vanessa...-wykrztusiłem.
-Jest okej, przynajmniej żyję-wtuliła się we mnie.
-Nigdy więcej cię nie zostawię, obiecuję.

----
Dziękuję bardzo za nominacje <3 Jutro postaram się je ogarnąć, bo jest kilka xD

Krótko, bo dawno nie dawałam i chcę dziś szybko. W nexcie niespodzianka ;)

9 komentarzy:

  1. Zajebisty, kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Genius of Vanessa! Zapomnieć o swoim chłopaku i się ożenić z Rikusiem <3
    Rozdział super! Pisz szybciutko nexta ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny, czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest zarąbisty!!!!!!
    Dawaj szybko next'a:DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaj mi szybko kolejny!
    Co ty zrobiłaś Vance? Sadystka z ciebie!
    Niu, niu moja droga, tak się nie robi xD
    Mam nadzieję że szybko napiszesz nowy!

    OdpowiedzUsuń