Dla mojej Gabi, jak obiecałam. <3
OCZAMI ROSSA
Afera zdecydowanie nie była nam potrzebna. Mieliśmy przed sobą całe lato i w planach nie było ani ślubu, ani wywiadów na jego temat. Wróciliśmy do domu najszybciej jak to tylko było możliwe. W drzwiach czekali na nas moi bracia.
-Jak leci?-uśmiechnąłem się kwaśno.
-Całkiem dobrze. Pomijając fakt, że Ellowi i Ryd zrobili w sklepie całą sesję i pytali się, czy też są zaręczeni. Radzę ci się do niej nie odzywać bo jest cholernie wściekła i wygląda jakby wpadła w krzaki-Rocky się zaśmiał.
-Słyszałam-warknęła Delly.
Do tej pory nikt z nas nie wie jak to jest, że Blondi zawsze znajduje się tam, gdzie dzieje się coś ciekawego lub ktoś o niej mówi. Jest jak ninja. Nieoczekiwanie się pojawia i znika.
-Siostra, mówiłem ci dziś, że cię bardzo kocham i chętnie posprzątam w twoim pokoju?-brunet próbował uratować swój tyłek.
-Mówiłeś, że posprzątasz w całym domu-posłała mu zabijające spojrzenie.
Od jej zemsty wolał bieganie ze szmatką i mopem więc uległ. Dziewczyna stanęła w drzwiach z ciepłym uśmiechem. Moja mina była pewnie dziwniejsza od tej, którą zrobiła Lau.
-Głupek. Znowu dał się nabrać-zachichotała.
Resztę dnia spędziliśmy na rozmawianiu o tym cholernym zdjęciu. Przy okazji coś tam opowiedziałem na temat naszej randki i Carter. Około 8 wieczorem wyszedłem z domu i za najbliższym zakrętem puściłem się biegiem w stronę jubilera. Po dotarciu do sklepu musiałem wybrać prezent dla mojej dziewczyny, a opcji było naprawdę wiele. Moją uwagę ostatecznie przyciągnęła delikatna złota bransoletka z zawieszką w kształcie nutki.
-Jest wyjątkowa bo zrobiono tylko ten jeden egzemplarz. Do tego można wygrawerować inicjały ukochanej-powiedziała sprzedawczyni.
Zdecydowałem się na zakup i poprosiłem o wygrawerowanie litery "L". Z prezentem wróciłem do mojej posiadłości. Laura zasnęła na kanapie więc przeniosłem ją do mnie i napisałem SMS do Vanessy, by nie martwiła się niepotrzebnie o siostrę. Na rękę brązowookiej założyłem bransoletkę. Poruszyła się niespokojnie więc odruchowo dotknąłem grzbietem dłoni jej policzka. Uśmiechnęła się pięknie przez sen. Byłem prawdziwym szczęściarzem. Miałem wspaniałą rodzinę, zespół i najlepszą "narzeczoną" na świecie. Ktoś zapukał do drzwi i, nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka.
-Zrób coś dla mnie, młody-rozbrzmiał głos Rydel.
-Hę?
-Nie zdradź jej nigdy bo jest najlepszą osobą, jaką do tej pory spotkałeś i kocha cię jak nikt inny.
-Nie mam zamiaru-uspokoiłem siostrę i objąłem ją.
OCZAMI LAURY
Obudziłam się w pokoju Rossa co mnie w sumie nie zdziwiło. Ale jego brak już tak. Rozejrzałam się uważnie, po czym wstałam z łóżka. Wolałam nie wołać chłopaka. Reszta pewnie jeszcze spała. Ostrożnie nacisnęłam klamkę. Coś uderzyło o drzwi. Spojrzałam na swoją rękę, na której wisiała cudna bransoletka. Złapałam w palce zawieszkę w kształcie nutki. Wygrawerowano na niej pierwszą literę mojego imienia. Domyślałam się od kogo to prezent. Przeszłam do kuchni najciszej jak umiałam. Mój blondynek widocznie się mnie spodziewał bo czekał w progu.
-Idziemy do kina? Albo na basen-zaproponował.
-Dziękuję-rzuciłam mu się na szyję.
-Nie ma za co. To po prostu drobny prezent.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. W odpowiedzi uśmiechnął się słodko.
-Jesteś warta wszystkiego co mam i jeszcze więcej, Laura.
-Awww, Rossy-spłonęłam rumieńcem.
Podał mi talerz z naleśnikami z dżemem.
-Nie można ci odmówić talentu do robienia śniadań-śmiałam się.
-Bo ja po prostu jestem świetny-zażartował.
Po zjedzeniu posiłku poszliśmy do mnie. Musiałam się umyć i przebrać. Wybrałam krótkie spodenki i żółtą bluzkę. Ross czekał w salonie, a Vanessy nie było w domu.
-A może plaża?-zaproponowałam, stając naprzeciwko zamyślonego chłopaka.
Spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem.
-Ok. Mi pasuje. Tylko skoczę po deskę.
Minęło zaledwie 15 minut i oboje byliśmy gotowi. Idąc ulicą uważnie przyglądałam się blondynowi.
-Będziesz surfował?-spytałam.
-Pewnie tak. Chciałem cię tego nauczyć.
-Um... chyba nie popływamy-spojrzałam na niebo.
OCZAMI ROSSA
-Nieważne. Jakoś damy radę-objąłem dziewczynę.
Zanim doszliśmy na plażę, lunął potężny deszcz. Puściliśmy się biegiem w bliżej nieokreślonym kierunku. Laura dygotała z zimna ale mimo tego uśmiech nie schodził jej z twarzy. Oddałem brunetce moją bluzę. Spojrzała na mnie z wdzięcznością.
-Chyba jednak nie damy-zaśmiała się.
Zatrzymałem się i nagle...
Daty pomieszało? Haha. Najwyraźniej Blogger w telefonie mi szwankuje. Nieważne. Kolejny rozdział oddaję w Wasze ręce i życzę miłego czytanie ;)
OdpowiedzUsuń;) Piękny czekam na nexta !: *
OdpowiedzUsuńŚwietny... Kocham cię... Ale bez skojarzeń :D Czekam na next. /Laura
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Dziękuje ci za dedykacje, świetny rozdział <3/Gabi
OdpowiedzUsuń