piątek, 13 września 2013

XVI. Broken Heart & Choise

OCZAMI RYLANDA
-Skąd to niby wiesz? I jakim prawem oceniasz Carter? Nie znasz jej!-wrzasnąłem.
Ryd wywróciła oczami, złapała mnie za koszulkę i pociągnęła w stronę schodów. Chwyciłem jej nadgarstek i starałem się "odczepić" go od bluzki.
-Weź się odwal, wariatko!-syknąłem.
-Po pierwsze: jestem twoją starszą siostrą i liczę na szacunek. Po drugie: Carter była kiedyś moją koleżanką ale to się skończyło. A po trzecie: zraniłeś Lau i podejrzewam, że Ross prędko się do ciebie nie odezwie jeśli jej nie przeprosisz. Wy zawsze musicie coś schrzanić i przeważnie ta biedna dziewczyna na tym cierpi. Ty jej każesz spadać, Rik ją uderzył. Zachowujecie się jak zwierzęta!-Delly była czerwona z wściekłości-Nie zawsze da się pogodzić dwie rzeczy. Albo ta twoja cholerna dziewucha, albo rodzina. Zaakceptowalibyśmy ją ale nawet nie wiesz, co zrobiła. Zasuwaj do Rossa i Laury i niech ci opowiedzą.
Ruszyłem na dół, a Blondi kopnęła z całej siły w drzwi.
-I tak większego syfu się tu nie da zrobić-burknęła.

OCZAMI LAURY
Pomagaliśmy z blondaskiem sprzątać Rikowi, kiedy na schodach pojawił się szesnastolatek. Odwróciliśmy się w jego stronę by poinformować, że podłoga jest mokra ale nie zdążyliśmy. Bez zastanowienia zeskoczył z czwartego stopnia i pojechał na butach spory kawałek. Tak walnął tyłkiem o ziemię, że aż klapnęło. Riker pierwszy wybuchnął nieopanowanym śmiechem, zaraz za nim Rossy i na końcu ja. Nie mogliśmy się opanować. Najstarszy złapał się za brzuch i ledwo oddychał. Ryl stanął na nogi.
-No, brat, na łyżwach to ty byś nie pojeździł skoro nawet się w butach wywracasz-zakpił dwudziestojednolatek.
Blondyn nie był zadowolony. Podszedł do nas ze skwaszoną miną.
-Bardzo przepraszam, Laura.
Na mojej twarzy wykwitł uśmiech.
-Chcesz wiedzieć co się stało?-spytał retorycznie Ross.
Szesnastolatek pokiwał twierdząco głową. Opowiedzieliśmy wszystko i nawet Riker był zaskoczony.

OCZAMI ROSSA
Rylowi zrobiło się wyraźnie przykro. Jego pierwsza miłość skończyła się z hukiem. Hukiem rozbijanego szkła.
-Ryland!-jęknęliśmy zbiorowo.
-Sorki, musiałem-mruknął.
Laura wyciągnęła ręce przed siebie i pokazała najmłodszemu. Rany dość szybko się goiły.
-Nie boli cię to?-spytałem.
-Boli ale zdążyłam przywyknąć-odparła.
Młody odwrócił głowę. Nie lubił takich widoków.
-Zerwę z tą oszustką-postanowił.
-Wiemy, że ci ciężko. Ona na prawdę na ciebie nie zasługuje-starała się go pocieszyć moja dziewczyna.

OCZAMI RIKERA
Do drzwi zadzwonił dzwonek. Podniosłem tyłek z kanapy i poszedłem je otworzyć. Ujrzałem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz