niedziela, 13 października 2013

XXIV. Messages & Hatred

OCZAMI RYDEL
Punkt czwarta w nocy nasze telefony się obudziły. My, chcąc nie chcąc, też. Wyszliśmy przed namioty i rozłożyliśmy koc. Każdy znalazł sobie jakieś miejsce. Lau siedziała na kolanach Rossa, Ness i Maia ustawiły się plecami do siebie.
-Szlag by trafił te telefony-wypaliłam-Kto ustawił budzik?
-Założę się, że Rocky-bąknęła Maia.
-I tak pewnie nie zaśniemy. Gramy w butelkę?-zaproponowałam.
Mój pomysł spotkał się z aprobatą reszty. Klapnęliśmy w kółku. Pierwszy kręcił Ross. Padło na Laurę.
-Pyt...
Nie dała chłopakowi powiedzieć do końca.
-Pytanie.
-Hm... Wyjdziesz za mnie?-zrobił poważną minę.
Wytrzeszczyliśmy oczy. Boże! 17 lat i ślubu chce! Cisza trwała. Przerwał ją dopiero głośny śmiech blondyna.
-Uff-odetchnęłam.
Brunetka wprawiła butelkę w ruch. Moja kolej.
-Pytanie.
-Masz czasem dość Rossa, Rika, Rocky'ego i Rylanda?
-Pewnie. Chętnie ci Blondaska oddam.
Chłopakowi mina zrzedła. Przytuliłam go mocno.
-Żartuję. Jest ciężko, ale kocham tą bandę małp.
Po paru razach wróciło do mnie.
-Czemu mówiłaś, że jest ciężko?-spytała Maia, nie czekając, aż wybiorę.
-Przeprowadziliśmy się tu z Kalifornii. Rodzice tam zostali. Teraz opiekę nad chłopakami sprawujemy Riker i ja, ale on do szczególnie odpowiedzialnych nie należy. Uwierz mi, że czasami mam ochotę trzasnąć drzwiami i sobie pójść. Zachowują się jak zwierzęta. Atmosfera też się zmieniła. Nie śmiejemy się tak często jak kiedyś-westchnęłam.
-U nas tak samo. Miałam jechać sama, ale Lau u mnie wybłagała bym ją zabrała. To w sumie miało całkiem inaczej wyglądać. Bez krwi, szpitali, kłótni-powiedziała Vanessa.
Laura zdążyła zasnąć w ramionach mojego braciszka.
-Przyznaj, że było warto-spojrzałam przyjaciółce prosto w oczy-Kochają się, są szczęśliwi.
Uśmiechnęłam się, widząc jak Rossy głaszcze siedemnastolatkę po włosach.
-Ufa ci-szepnęła Ness.
-Co?-blondyn uniósł głowę.
-Ufa ci. To może dziwne, ale jeśli komuś nie ufa, to nie zaśnie w obecności tej osoby, a co dopiero na jej rękach.
-Fajnie-odparł.

OCZAMI ROSSA
Ostrożnie podniosłem się z ziemi i wziąłem dziewczynę na ręce. Wyszeptała przez sen moje imię. Wpakowałem się do namiotu i przykryłem ją kocem. Miałem zamiar wrócić do reszty, ale poczułem jak delikatna dłoń brunetki zaciska się na moim nadgarstku.
-Nie idź-poprosiła.
-Ty tak przez sen?-zdziwiłem się.
-Pewnie, głupku-zachichotała.
Położyłem się obok, przymykając oczy. Zadrżała z zimna.
-Może powinniśmy wrócić do domu?-spytałem z troską.
-Nie. Wygramy ten zakład-odpowiedziała pewnie-Ross... ty tu będziesz?
-A gdzie miałbym iść?-pocałowałem ją w policzek.

OCZAMI LAURY
Obudziłam się jako pierwsza. Dotknęłam policzka Rossa, a ten zerwał się jak oparzony. Zdemolował przy tym namiot, który zwalił się nam na głowę i nie mogliśmy spod niego wyjść. Wyczołgałam się prosto w kałużę błota. Ross wybuchnął głośnym śmiechem więc nabrałam trochę "leśnej czekolady" do ręki i rzuciłam mu prosto w twarz. Nagle mój telefon oznajmił, że otrzymałam wiadomość. Blondyn spojrzał pytająco. Pewnie pokiwałam głową. Odczytał SMSa i mina mu zrzedła.

OCZAMI ROSSA
"Hej, kotku! Zerwałaś już z tym twoim Rossem? Przestań go oszukiwać. Podobno mnie kochasz."
Odpisała:
"Tak, tak. Zerwę z nim, kiedy wrócimy."
Cisnąłem komórką w krzaki. Brunetkę zamurowało.
-Tam były wszystkie moje zdjęcia, idioto! Wszystko, co mi zostało po rodzicach!
-I po tym kolesiu, dla którego masz ze mną zerwać-wypaliłem.
-Nabijasz się ze mnie?-wrzasnęła-Rydel to pisała, baranie!
Poczułem się cholernie głupio. Łzy pociekły jej z oczu. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę rzeki.
-Nienawidzę cię, Ross!

3 komentarze:

  1. Super !! Pisz szybko nn , czekam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. JESUUUU .

    Jaki świetny rozdział!
    Błagam dodaj szybko następny! C:

    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce next szybko, szybko, szybko, szybko jak małe dziecko zabaki czekam i długocmi nie karz czekać

    OdpowiedzUsuń