OCZAMI MAI
Przybliżyłam się do chłopaka i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Rocky?
-Maia-zaśmiał się, obejmując mnie w pasie.
Dreszcz przeszedł mi po plecach. Nasze czoła się zetknęły. Gwałtownie wstałam, ale nie odpuścił. Wpił się w moje usta, na co zrobiłam krok w tył. Nie wiem, co mu strzeliło do łba. Wpadliśmy na firankę, zrywając przy okazji karnisz. Cholera jasna! Odepchnęłam bruneta i usiadłam na ziemi.
-Podobno za mną nie przepadasz, Rocky.
-Um...
-Masz to naprawić-rzuciłam obojętnie.
Już miał zacząć protestować, ale w spotkaniu z moim spojrzeniem uległ. Huh, Lynchowie muszą niszczyć wszystko, czego się dotkną? Nie wiedziałam, co mam myśleć o pocałunku. Spojrzałam na bruneta. Problem w tym, że jeszcze niedawno nie pałał radością na mój widok. Co on w końcu czuje? I co ja czuję? Dobre pytanie. Rocky przypadkowo zarzucił na siebie firankę i nie mógł jej ściągnąć. Pociągnęłam za jeden koniec, tym samym uwalniając go z objęć materiałowego potwora.
-Palancie, co ty wyprawiasz?-zaśmiałam się.
Wzruszył ramionami i oznajmił, że wychodzi do sklepu po jakieś badziewie, które mu będzie potrzebne. Położyłam się na kanapie i próbowałam zasnąć. Guzik z tego. Zbyt wiele myśli kłębiło się w mojej głowie. Jak to będzie teraz wyglądać? Nasza dwójka parą? Haha, nie. Powodzenia życzę tym, którzy próbowaliby nas zeswatać. Przecież to niemożliwe. Niemożliwe. Cholera, no. Nie kocham tego głupka. Nie kocham, nie kocham. Wpatrywałam się tępo w drzwi, póki ich nie otworzył.
-Nie kocham cię, głupku!-krzyknęłam odruchowo.
Wybuchnął śmiechem i podszedł do mnie, siadając obok.
-Wierzysz w to?-wymruczał.
-Chrzanić takie życie! Wszyscy mądrzejsi ode mnie! Skąd wiesz, co czuję?-wybuchnęłam-Szlag by cię trafił, Lynch.
-A co czujesz?-spytał cwanie.
OCZAMI VANESSY
Obudziłam się dość późno, bo o dziesiątej. Ledwo otworzyłam oczy, a już zdążyłam się zorientować, że coś jest nie tak. To nie mój pokój! Gwałtownie zerwałam się z łóżka, potykając o gitarę.
-Riker!-wrzasnęłam.
Po wejściu do pokoju parsknął głośnym śmiechem.
-Co ja tu robię?-spytałam.
-Stoisz-odparł luźno-Przeniosłem cię z dołu.
-Ugh! Daj mi wreszciec spokój!
-Kocham cię.
-Co z tego?-mruknęłam podirytowana-Robisz wszystko żebym ja ciebie przestała kochać.
-Czyli nadal mnie kochasz-uśmiechnął się rozbrajająco.
-Szlag by cię trafił! Wszystko psujesz!-jęknęłam.
-Czyli...-zaczął z nadzieją.
-Nie masz co liczyć na kolejną szansę-skończyłam.
Pewnym krokiem opuściłam dom Lynchów, szukając w telefonie numeru do siostry. Odebrała po paru sekundach.
-Wracajcie, proszę.
-Jesteśmy na plaży. Po za tym mamy wrócić dopiero jutro-odpowiedziała.
-Dobra, dam radę-odparłam ze zrezygnowaniem.
-A co się dzieje?
-Riker się przyczepił. O wilku mowa. Muszę kończyć. Kocham cię, Lau.
Schowałam komórkę do kieszeni i zmierzyłam blondyna wzrokiem typu "Nie możesz sobie iść?". Chwycił mój podbródek i chciał mnie pocałować, ale się uchyliłam.
-Nie mam już do ciebie siły, Riker-westchnęłam ciężko, siadając na chodniku-Wszystko się dzieje za szybko.
-Przytulić cię? Wiem, że tego chcesz-zaśmiał się, rozkładając ręce.
-No, chodź.
--------
Dziewczyny chyba czytają sobie w myślach, bo walą tymi samymi tekstami. W następnym rozdziale prawdopodobnie dowiecie się, co Laura zrobi w pierwszym dniu szkoły i z kim będzie chodzić do klasy. :)
Ale Rikessa słodka.Weź niech Van zmądrzeje
OdpowiedzUsuńdla mnie mogliby się jeszcze trochę pokłócić
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, wspaniały :)
czekam z nie cierpliowścią na next
super <3 czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńczekam na next super rozdział jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńdawaj next
OdpowiedzUsuńBaśka