wtorek, 22 października 2013

XXXIII. Riker, stop!

OCZAMI LAURY
Blondyn miał rację. Bałam się jego brata, a raczej tego, że znów skrzywdzi Rossa.
-Chciałem cię przeprosić-powiedział szczerze.
Brązowooki otworzył usta, ale nie zdążył nic powiedzieć bo do pokoju wleciała wściekła Vanessa. Riker gwałtownie się odwrócił, waląc mnie ramieniem w brzuch. Jęknęłam z bólu, a Rossy zrobił się cały czerwony. Ness za to wpadła w furię. Rocky w porę ją złapał, inaczej pewnie wydłubałaby Rikowi oczy.
-Nie waż się dotykać Laury!-wrzasnęła.
Posłałam brunetowi porozumiewawcze spojrzenie. Bez wachania pocałował Van w policzek, na co ta spaliła buraka i na chwilę przestała cokolwiek ogarniać. Wybuchnęłam głośnym śmiechem.

OCZAMI VANESSY
O cholera! Założę się, że... Taa, na pewno się zarumieniłam. Rocky'ego obdarzyłam morderczym spojrzeniem, ale zaraz wpadłam na genialny pomysł i też go cmoknęłam. Rikuś wyglądał jak wybuchające fajerwerki. Wyszedł z sali, trzaskając drzwiami. Usiadłam obok siostry i dotknęłam jej brzucha.
-W porządku?-spytałam z troską.
Pokiwała twierdząco głową, a Ross ją przytulił.
-Boże, jak wy pięknie razem wyglądacie. Może urodzi się jakaś sliczna blondyneczka, albo przystojny brunet?-rozmażyłam się.
-Ally-wyrwało się Laurze.
-Będziecie mieć córkę?-krzyknęłam.
Niedowierzanie mieszało się z ogromną radością. Zostanę ciocią! Yeah!
-Um, nie wiem. Ale chciałabym-odparła moja siostra.
Z oczu i miny Rossa wyczytałam, że myśli tak samo. Wszystkie moje wątpliwości się rozwiały.
-Będą wspaniałą rodziną-pomysłałam na głos, nie zdając sobie z tego sprawy-Będziecie wspaniałą rodziną.
Parknęli śmiechem, a ja przez dobre dwadzieścia minut rozkminiałam o co im chodzi.

*25 sierpnia*

OCZAMI ROSSA
Koło siódmej dostałem wypis i już o 9 z powrotem byłem w domu. Po przekroczeniu progu odwróciłem się i zablokowałem Laurze, Nessie i Rydel drogę.
-Pakujcie się, dziewczyny. Lecimy do Kalifornii-oznajmiłem.
-Ja nie chcę-odparła szatynka, uśmiechając się przebiegle-Mam zamiar wcielić w życie pewien plan.
-Okej. W takim razie zostaje nasza trójka.
Laura poszła do domu by upchnąć swoje rzeczy w walizkę. Delly po pięciu minutach wróciła do salonu z plecakiem.
-Szybka jesteś-stwierdziłem.
-Wiem-odparła jakże skromnie, śmiejąc się.

Podróż samolotem minęła bez większych problemów. Lau całą drogę wgapiała się w malutką dziewczynkę z fotela po przeciwnej stronie.
-Już niedługo my tak będziemy wyglądać-westchnęła, wskazując na rodziców blondyneczki.
Wyobraziłem sobie nas idących przez park, ze śliczną brunetką na moich rękach. Miałaby usta i oczy po mamie. Tak. Piękne, brązowe oczy Laury. A uśmiech Rydel. Charakter każego z naszej siódemki, Rikera najmniej bo jest agresywny. Odpłynąłem i dopiero płacz malucha sprowadził mnie na ziemię. Jego rodzice prowadzili ostrą wymianę zdań, lądowaliśmy, a dziecko po prostu się bało.
-Nie możecie się państwo zamknąć? Ona płacze-warknąłem.
Wytrzeszczyli oczy. Kobieta nazwała mnie pod nosem tępym gówniarzem, licząc na to, że niczego nie usłyszę.
-Sama jest pani tępa. Biedna dziewczynka płacze, a pani nic nie robi-odparłem pewnie.
Siedząca za Lau Blondi włożyła rękę między fotele i szarpnęła mnie za bluzkę. Zrobiłem obrażoną minę i więcej nie odezwałem się ani słowem.

OCZAMI ROCKY'EGO
-Nie rozumiem kobiet-wywróciłem oczami.
Po co Vanessie ta cała szopka? Riker i tak jest już na mnie wściekły i w ogóle nie chce gadać.
-No proooszę-zrobiła maślane oczy.
-OK-odpuściłem, choć niechętnie.
Akurat przechodził więc pocałowałem ją czule w usta. Chrząknął, mimo to nie odrywałem się od dziewczyny.
-Zostaw ją w spokoju!-rozkazał.
Ness zrobiła krok w tył. Jej mina wyrażała złość i determinację. To się źle skończy. Jeszcze popcorn i mogę oglądać.
-Bo co, Rikuś? Zabronisz mi? A może ja kocham Rocky'ego, co?
Jej słowa były tak dobitne, że nawet kompletny idiota by je zrozumiał. Tymczasem do mojego kochanego braciszka nie docierały.
-Uważaj, bo ci uwierzę-syknął.
-Uważaj, bo ci przyłożę-warknęła.
-Tak, tak. Na sto pro ci się uda, kotku-zakpił.
Ok, jeszcze chwila i trzeba będzie zablokować szatynkę.
-Chcesz to sprawdzić?-posłała mu mordercze spojrzenie.
Wyszedł z pokoju, po drodze kopiąc krzesło, które z impetem wylądowało na ścianie. Dwudziestolatka była z siebie dumna.

OCZAMI LAURY
Stojąc pod domem rodziców Lynchów miałam ochotę uciec jak najdalej. Zamiast tego schowałam się za Rossem.
-Nie zjedzą cię-posłał mi krzepiący uśmiech.
Po kilku sekundach drzwi otworzyła jego mama. Wyglądała na bardzo miłą kobietę. Najwyraźniej zdziwiła ją nasza wizyta, bo otworzyła szeroko usta.
-Dzieci! Co tu robicie?-spytała, rozkładając ręce do tulenia.
Ross zrobił kilka kroków w przód pozostawiając mnie na polu widzenia.
-A to kto?-rozbrzmiał ponownie ciepły głos Pani Lynch.
-To Laura-przedstawiła mnie Delly-Jest dziewczyną Rossa i...
Obdarzyłam ją błagalnym spojrzeniem. Nie chciałam wiedzieć, jak kobieta zareaguje na wieść o ciąży.
-Laura niedługo zostanie mamą, a ty będziesz babcią-dokończył beztrosko chłopak.
Spłonęłam rumieńcem, a Rydel zrobiła tzw. facepalm. Rossy zorientował się o co chodzi i obdarzył mnie przepraszającym spojrzeniem.
-Jak to: w ciąży?! Oszaleliście, dzieciaki?-Stormie złapała się za głowę.
Nie ma to jak zrobić świetne pierwsze wrażenie.

7 komentarzy:

  1. Yay!!! Pierwsza!!! Super rozdzial. Widze, ze akcja sie powoli rozkreca!!! Super!!! Czekam na next!!!!
    J.
    PS. Sory za bledy... telefon...

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj szybko next
    ania

    OdpowiedzUsuń
  3. głosujcie na R5 pliss
    http://polls.j-14.com/polls/432854

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski - jak zwykle :D Pisz szybko nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Świeeeeetny! Uwielbiam tego bloga ! Pisz szybko next c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Super !!!!!!!!! pisz szybko next !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń