piątek, 18 października 2013

XXVIII. Happy twenties, Rydel!

OCZAMI ROSSA
... Nessy. Skąd ona się tu wzięła? Przecież siedziała z Rikiem.
-Hm... Ok. Możecie z Laurą... WOAH! Zróbmy jej urodziny w wesołym miasteczku!-powiedziałem i klasnąłem w ręce.
-Super pomysł! Tylko trzeba by było tam zadzwonić-odparła Lau, spoglądając na mnie wymownie.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer. Odebrał jakiś mężczyzna. Spytałem go o możliwość zorganizowania imprezy, przedstawił swoją ofertę. Udało nam się dogadać. Podziękowałem mu i rozłączyłem się.
-Mamy tylko upiec własny tort. Całą resztę załatwią. No i możemy bawić się do rana-na mojej twarzy wykwitł uśmiech.
Lau podniosła rękę, przybiłem jej piątkę. Pozostało kupić Delly prezent, zmajstrować ciasto i podstępem zaprowadzić dziewczynę na miejsce. Mieliśmy na to dość sporo czasu więc postanowiliśmy, że dopiero jutro pojedziemy do galerii. Dziś i tak było za późno. Pociągnąłem Lau za rękę w stronę pokoju.
-Heej! Skąd wiesz, że zostaję?-spytała.
-A nie?-posmutniałem.
-W sumie, czemu nie?-pocałowała mnie w policzek.
Całą noc gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się tak głośno, że pewnie nikt nie mógł spać. Około piątej nad ranem zwisaliśmy z łóżka głowami w dół. Obudził mnie alarm, jaki ustawiłem wczoraj w telefonie.
-Lau, wstawaj!-szepnąłem-Musimy lecieć do galerii.
Niechętnie otworzyła oczy.
-Ross, zlituj się, no.
Dałem jej pospać, a sam pobiegłem umyć się, ogarnąć i przebrać. Zrobiłem to w jakieś 15 minut. Do tego czasu Lau zdążyła zwlec się z łóżka. Zlazłem do kuchni i zrobiłem jej tosty na śniadanie. Sam zjadłem jeden. Dłużej niż kilka minut nie byłem w stanie usiedzieć na miejscu. W końcu wyszliśmy.

OCZAMI LAURY
Po obejściu połowy sklepów natrafiłam na idealny prezent dla przyjaciółki - śliczną białą sukienkę w różowe kwiatki. Bez problemu odnalazłam rozmiar Delly i ruszyłam do kasy. Złożyliśmy się z Rossem po połowie.
-Wow! Jaka piękna kiecka!-krzyknął, wskazując palcem na jeden z wieszaków.
Sprzedawczyni zmierzyła go zdegustowanym spojrzeniem. Ledwo powstrzymywałam śmiech. Ross złapał za metkę z mojej koszulki.
-Co ty robisz?-spytałam.
-Sprawdzam rozmiar-wytłumaczył takim tonem, jakby to było oczywiste.
Myślałam, że zerwie sukienkę razem ze stojakiem. Nawet go nagrałam i zrobiłam fotkę na tapetę. Ochroniarz zbliżył się do Blondaska o kilka kroków, krzyżując ręce na piersi i unosząc brwi. Usiadłam na pufce, wybuchając już niepohamowanym śmiechem. Rossy zapłacił za ubranie. Zadowolony z zakupu podszedł do mnie i energicznie postawił na nogi.
-Pasuje ci. Uroczo będziesz w niej wyglądał-zażartowałam.
Wywrócił oczami i podał mi siatkę, całując po chwili w policzek.
-To dla ciebie. Ja sobie kupiłbym żółtą-odparł ze śmiertelnie poważną miną, ale zaraz też zaczął się śmiać.
Połowa klientów patrzyła się na nas jak na idiotów, ta druga była w przymierzalniach. Do domu wróciliśmy w świetnych nastrojach, całą drogę wygłupiając się i zaczepiając przechodniów.

OCZAMI VANESSY
-Ruszcie te tłuste tyłki!-zaczęłam wrzeszczeć-Dom ma błyszczeć!
Prosiłam ich o pomoc w sprzątaniu od blisko godziny, ale udawali, że nie słyszą. Dopiero mój krzyk postawił ich na nogi. Rzuciłam ścierą prosto w Rikera. Od razu zabrał się za ścieranie kurzy.
-A podobno to Ross jest pantoflarzem, braciszku-zakpił Rocky.
Blondyn zrobił się cały czerwony. Wiedziałam, że chce przywalić dziewiętnastolatkowi więc trzepnęłam go lekko miotłą.
-Jedyny powód, dla którego możecie się teraz tknąć to niemożliwa chęc przytulenia się nawzajem, zrozumiano?-warknęłam.
Pasowało mi ustawianie Lynchów. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam pierwszy lepszy serial. Mieli niezadowolone miny, ale nie odezwali się ani słowem.

OCZAMI ROSSA
Po wejściu do domu stanąłem jak wryty. Moi bracia sprzątali, a Van nimi dyrygowała. Nawet Delly nie mogła ich do tego zmusić. Jak chodzi o pomaganie to tylko u mnie udawało jej się cokolwiek wyperswadować. Podszedłem do szatynki i przybiłem z nią piątkę.
-Niezła jesteś-stwierdziłem.
Uśmiechnęła się. Wróciłem do Lau i pomogłem jej z pakowaniem prezentu dla Blondi. Ładnie złożoną sukienkę owinęliśmy papierem ozdobnym z Hello Kitty i przykleiliśmy białą kokardę.
-Gdzie jest Rydel?-krzyknęła siedemnastolatka do pozostałej czwórki.
-Ellington z samego rana zrobił jej scenę, że spędza z nim za mało czasu i że mogłaby mu włosy obciąć w ramach przeprosin bo wygląda jak zwierzę-Riker prawie popluł się ze śmiechu-Chciałabyś zobaczyć jej minę. Nessa wam to specjalnie nagrała.
Obejrzeliśmy filmik, tarzając się ze śmiechu po podłodze. Ratliff to niezły aktor.

OCZAMI LAURY
Do przyjęcia zostało kilka godzin, które przeznaczyliśmy na robienie tortu. Ross oczywiście nie mógł odpuścić rzucania jajkami do braci, za to ja z Van byłyśmy całe w mące. Ostatecznie ciasto wylądowało w piekarniku. Gdy się upiekło, chłopcy napisali na nim białym lukrem "Rydel", a pod spodem "20". Ross namalował też ślicznego kotka.
-Masz talent cukierniczy-stwierdziłam.
-Lubię dekorować ciasta-odparł z uśmiechem słodszym niż biała masa.

O 17 staliśmy w środku wesołego miasteczka, a dokładniej w labiryncie. Ell wepchnął Delly do środka, czym powiadomił nas przez SMS. Jej wędrówkę śledził z balkonu. Kiedy naszym oczom ukazał się but dziewczyny, zaczęliśmy śpiewać "Sto lat". Przestraszona Delly wpadła w ścianę, ale zaraz uśmiechnęła się do nas promiennie. Ross zapalił dwadzieścia świeczek.
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki-poinstruowałam blondynkę.

OCZAMI RYDEL
Chcę, żebyśmy zawsze byli razem. To moje życzenie. Zdmuchnęłam świeczki i uściskałam wszystkich po kolei.
-Kocham was!-wyznałam.
Po dwudziestu minutach wpadania na ściany, rozdzielania się, gubienia i błagalnego wołania, wreszcie wyszliśmy przed labirynt. Ell już na mnie czekał z rozłożonymi rękami. Przytuliłam go mocno. Rozległo się zbiorowe "Awww".
-Bawimy się, ludzie!-krzyknął Ross i gestem pokazał, byśmy szli za nim.
Tort póki co zniknął między stosem przekąsek i napoi ustawionych na długim stole. Usiedliśmy na huśtawkach. Ja z Ellem, Riker z Rockym. Ross, Vanessa, Laura i Ryland osobno. Maia miała dojść za godzinę. Karuzela się rozbujała, a my wrzeszczeliśmy. Bardziej dla zasady niż ze strachu. Rossy bujał się w kółko i wyraźnie cieszył z atrakcji. Po kilku minutach wszystko zaczęło zwalniać. Siedemnastolatek nie chciał schodzić, Laura kurczowo trzymała się oparcia, Vanessa wyciągała ręce do Rikera, który zasłaniał dłonią usta. Mnie to nie ruszyło, jak już to moje włosy, które wyglądały okropnie. Rocky i Ell wybiegli najszybciej, jak tylko się dało. Zakładaliśmy, że ich żołądki się zbuntowały. Ryland wbijał wzrok w kamerę. Następne w kolejce były kolejki, z których zrezygnowali najstarsi z chłopców prócz Ella. Wpakowaliśmy się do dwóch samochodzików. Ja z dziewczynami, a chłopaki sami ze sobą. Tutaj było trochę spokojniej, acz przy ostrych zjazdach darliśmy się wniebogłosy. Po tym "seansie" rzuciliśmy się na tort. Pokroiłam go na, w miarę równe, kawałki i rozdałam każdemu na papierowym talerzyku. Maia załapała się na ostatnią część. Następne w kolejce były prezenty. Od Lau i Rossa dostałam cudowną sukienkę, od Rikera i Nessy ogromnego różowego miśka, od Rocky'ego i Rylanda nowe słuchawki i buty. Mais podarowała mi kilka świetnych naszyjników. Podziękowałam im. W głośnikach rozbrzmiała muzyka. Tańczyliśmy przez dobre parę godzin. Otworzyliśmy też szampana. Nawet młodzi skorzystali, tylko Ryland dostał wersję dla dzieci i strzelił focha.

NARRATOR
Jak to bywa na większości urodzin, wszyscy i tak na końcu byli wstawieni. No, prócz szesnastolatka i początkowo również Laury. Ta ostatnia przed drugą w nocy zrobiła jednak wyjątek. Oczywiście starsi jej picia nie proponowali. Choć to głupie, jedyny litr soku wypił Ryland i trzeba było sobie radzić. Niektórzy zachowali zdrowy rozsądek, inni niekoniecznie. Lau i Ross musieli wracać do domu, bo źle się czuli, a reszta balowała nadal. Pozostawienia ich samych do dobrych pomysłów zaliczyć raczej nie można. Czemu? Przekonacie się niebawem.

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i chodź to jasne jak słońce to czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Czekam na nexta :)
    Ps.Zapraszam do mnie :http://r5-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze prosze prosze prosze ... dodaj szybko nexta <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. czemu w takim momencie
    ach ale czekam na next
    P.S. cudowny jak zawsze
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Jea!!! Uwielbiam ten blog :D xd chociaz zazwyczaj je krytykuje bo jestem krytykiem blogerowym dzialajacym od niedawna xD ale do Twojego bloga nic nie mam... i dawaj szybko next !!
    ~ pozdro~ patka

    OdpowiedzUsuń