piątek, 8 listopada 2013

43. I will always love you.

Dla Gabi. Bo zawsze jest ze mną. Nawet o 22:30 <3

OCZAMI LAURY
Ta wredna małpa wyciągnęła telefon i puściła przerobione nagranie, na którym podobno Ross ją bije, a w rzeczywistości to Riker wtedy uderzył mnie.
-A ja też mam dowody. Pierwszy jest taki, że Ally się znikąd nie wzięła-powiedziałam bez skrępowania-Drugi jest taki, że podobno Ross robił jakieś zdjęcia. Trzeci taki, że z nim byłam i na pewno jakiś sąsiad może potwierdzić jego niewinność. A na filmiku Riker walnął mnie. O to z kolei spytaj rodzeństwa Rossa albo mojej siostry. A już najlepiej samego sprawcę.
Widząc jej minę zaczęłam chichotać. Naprawdę myślała, że dam jej zniszczyć mojego Blondaska? W życiu!
-Carter...-zaczęła groźnie pedagog.
-Czego?-odwarknęła.
-Dojdziesz sama do dyrektorki czy mam cię zaprowadzić?
W tym momencie z ust dziewczyny padło kilka niecenzuralnych słów, których przytaczać nie będę. Przybiłam blondynowi piątkę. Objęci wróciliśmy do domu. Było koło 5. Huh, późno.
-Zostaniesz na noc?-spytał, naciskając klamkę.
-Czemu nie? Van pewnie też to zrobi.

OCZAMI VANESSY
Obudziłam się po kilkunastu minutach i zaczęłam krzyczeć na cały głos. Rik momentalnie zjawił się w drzwiach.
-Co się stało?-spytał z przerażeniem.
-Miałam koszmar.
-A o czym?-podszedł i mocno mnie przytulił.
Trzęsłam się jak Laura, kiedy wpadła w zaspę i przemoczyła ubranie.
-Nie wybaczyłeś mi-wytłumaczyłam krótko-I odszedłeś.
-Przecież tu jestem-uśmiechnął się-I zawsze będę.
-Trudno, żebyś nie był. To twój pokój-zachichotałam.
Położyłam mu głowę na kolanach, wzrok wbiłam w zdjęcie na ścianie. Przedstawiało nas.
-Kiedy zdążyłeś je zrobić?
-Na urodzinach Rydel. Lubię na nie patrzeć.
-Aww, to takie słodkie.
-Ja wiem-zaśmiał się-Zastanowiłaś się?
Nie musiał powtarzać pytania, które kiedyś mi zadał. Bardzo dobrze wiedziałam, o co chodzi. I mimo, że znaliśmy się naprawdę niedługo miałam zamiar tu i teraz się zgodzić.
-Taak-przeciągnęłam samogłoskę-I tak.
W jego oczach pojawił się błysk. Chyba sam nie wierzył w to, co usłyszał. Nagle wyjął pudełeczko z pierścionkiem z kieszeni i założył mi go na palec. Jedno słowo tyle zmieniło... Uszczęśliwiło nas oboje.

OCZAMI RYDEL
Mój telefon zawibrował. Pewnie to Ellington. Zerknęłam na wyświetlacz. Tak, to on. Odebrałam.
-Hm?
-Hej, cukierku.
Zaczęłam się śmiać. Zawsze mi z czymś takim wyskoczy. Jak tu go nie kochać? Oczywiście po przyjacielsku.
-Głupku ty.
-A ja cię tak miło przywitałem.
-Słodki głupku. Lepiej?
-No oczywiście, że lepiej. Idziesz na zakupy?-zaproponował.
-Proszę, proszę. Pan Ratliff decyduje się iść ze mną na zakupy?
-A z kim mam?-spytał retorycznie.
-Ok. Podejdź pod nasz dom, co?
-Oj, Ryd. Ruszyłabyś się, bo przytyjesz-odparł nader poważnie.
-Wiesz ty co?-zganiłam go.
-Żartuję, żartuję. A nawet jeśli, to i tak będziesz najpiękniejsza.
-Awww. No, ale ruszaj się. Czekam-po tym nacisnęłam czerwoną ikonkę i schowałam telefon do kieszeni.
Zostało mi koło 15 minut. Usiadłam wygodnie w fotelu i przymknęłam oczy. Tak dużo się dzieje. Riker pewnie niedługo oznajmi, że wychodzi za Nessę, Rocky za Maię, a ja za E... Lau za Rossa. Do tego czasu może się jednak dość sporo zdarzyć. Nie mogę się doczekać ferii. Wreszcie odwiedzimy dziadków, będziemy mogli do woli szaleć w śniegu. Dawno nie widziałam białego puchu. A tym bardziej nie miałam okazji obrzucić nim braci. Swoją drogą... ciekawe, kiedy w końcu się przeprowadzimy? Na razie idzie to topornie.
-Deeeeellyyy!-zawołał Riker.
Uchyliłam powieki i dostrzegłam, że blondyn stoi obok mnie.
-Hm?
-Zaręczyliśmy się-oznajmił uradowany.
-Jeden odhaczony. Teraz reszta-zaśmiałam się.
-Teraz ty i Ell.
-Dajże spokój, Rik. Dobrze wiesz, że z tego nic nie będzie-odparłam z uporem.
Nie wiem skąd i jakim sposobem, Ratliff pojawił się w domu i objął mnie od tyłu.
-Aw, pasujecie do siebie-stwierdziła Vanka.
-Z czego nic nie będzie?-spytał brunet, a ja zmierzyłam braciszka morderczym spojrzeniem.
-Uh. Z naszego ślubu-wytłumaczyłam.
-A czemu nie? Przecież mogę ci się oświadczyć. Nawet teraz-zaproponował.
-Oj-wyrwało mi się-Idziemy?
-Pewnie.

Do centrum doszliśmy bardzo szybko. Całą drogę milczałam. Ratliff kilka razy miał zamiar się odezwać, ale w końcu tego nie uczynił. Od ostatniego pobytu pojawiło się dużo nowych sklepów. Międzi innymi jubiler, w stronę którego zmierzał brunet. O matko! Otworzył drzwi i klęknął przed nimi ze śmiechem.
-Panie przodem.
Rozejrzałam się desperacko dookoła.
-Delly, może się pospieszysz, co?-zasugerował.
-Jaka boska sukienka!-pisnęłam.
W rzeczywistości żadna mi się nie spodobała, acz trzeba jakoś tyłek ratować. Pociągnęłam go za bluzkę.
-Ryd, tam są garnitury-parsknął śmiechem.
Spaliłam buraka i z ciężkim westchnieniem wlazłam do sklepu. Mój wzrok przykuły pierścionki. Tyle cholernych pierścionków! Odwróciłam się z zamiarem ucieczki, ale wpadłam w Ella.
-Co ci jest?-spytał-Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałaś.
-Bo ja nie chcę ślubu! Nie chcę za ciebie wychodzić!-krzyknęłam bezmyślnie, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, co powiedziałam.
Wszyscy klienci popatrzyli się na mnie jak na wariatkę. Tylko spojrzenie Ella było niezwykle smutne.
-Kto ci nagadał głupot, Delly? Nie oświadczyłbym się. Przecież mnie nie kochasz-powiedział z bólem.
Zrobiło mi się żal chłopaka. Znaliśmy się kilka lat. Zawsze stawał w mojej obronie, budził mnie rano i obdarzał komplementami. Raz nawet uratował przed jakimś spitym facetem, który usiłował mi przywalić i zwinąć torebkę. A ja tak okropnie go potraktowałam...
-Ellington, przepraszam. Nie chciałam. Ja...
-Spoko. Jesteśmy przyjaciółmi. Tylko-ostatnie słowo wypowiedział niemal niedosłyszalnie.
Podszedł do jednej z kobiet i chwilę z nią rozmawiał. Stałam odwrócona do drzwi ze wzrokiem wbitym w dwójkę małych dzieci trzymających się za ręce. Nagle zobaczyłam, że Ell zakłada mi coś na szyję. Złapałam między palce złoty wisiorek z literką R.
-Patrz-pokazał mi swój.
Po złączeniu tworzyły nasz symbol. Nie wiem czemu, ale łzy pociekły mi z oczu. Wtuliłam się w bruneta.
-Przepraszam cię. Nie chciałam tego powiedzieć.
-Wiem. I tak zawsze będę cię kochał, Delly.
Od słów Ratliffa zrobiło mi się ciepło na sercu. Gdybym tylko nie podniosła głowy...

----
Od następnego posta chyba zaczną się spore przeskoki akcji. Chcecie, żebym skończyła blog koło 50-60 rozdziału?

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Naprawdę gratuluję pomysłu na fabułę! A co do zakończenia bloga... Co?! Jak dla mnie on mógłby trwać wiecznie! Tyle się tu dzieje... Ale jeśli (ODPUKAĆ! ) rzeczywiście zdecydujesz się go zamknąć, mam nadzieję że rozpoczniesz nową historię c:

    ~Pozdrawiam, Martyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział <333 Nie kończ bloga, proszę :D Jest świetny... Ale jak już koniecznie bdz chciała zakończyć bloga to na 100 rozdziale x ddd

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny !!!!!!!!!!!!!!! ale nie kończ bloga dojdź co najmniej do 100 :) proszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog i opowiadanie ;3 Taki inne ;D
    A rozdział.. chcę żebyś skończyła za 100(...) rozdziałów! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo fajny;D A jeśli chodzi o bloga to zgadzam się z komentarzami powyżej. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog, opowiadanie, wygląd itd... jest świetne!! 50-60 rozdziałów? Żartujesz sobie? Ja chce z 3 razy więcej xD.

    A co do TEGO rozdziału to jest (tak jak wszystko) świetny!!

    To tyle z mojej "inteligentnej" wypowiedzi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. o 22.30 ^^ dziękuje że jesteś ze mną <3/Gabi

    OdpowiedzUsuń