*9 listopad*
OCZAMI ROCKY'EGO
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Normalnie bym nie zbiegł, ale to może być Maia. Otworzyłem. Moim oczom ukazała się postać brunetki.
-Jesteś tutaj!-krzyknąłem, rozkładając ramiona.
-Cześć. Też się cieszę, że cię widzę-posłała mi uśmiech.
-Pocałowałem Vanessę-odparłem.
-Huh. Super-mruknęła.
-Maia... Byłem załamamy, kiedy wyjechałaś. Nie chciałem. Przepraszam.
-Nie masz za co. Prócz Melody nic nas nie łączy-powiedziała głosem ostrym niczym żyletka.
Westchnąłem ciężko i wziąłem od niej walizkę. Genialnie! Teraz, kiedy wiem, że ją kocham, jedno głupie wydarzenie wszystko niszczy.
-Maia, kocham cię.
-Vanessę też?-warknęła, kierując się w stronę pokoju dziewczyny.
-Nie. Tylko ciebie i Melody.
-To nie ma znaczenia, Rocky.
-Po co przyjechałaś skoro nic nie ma dla ciebie znaczenia?-burknąłem-Raz twierdzisz, że czujesz to, co ja, a po kilku dniach mówisz, że nie mamy nic wspólnego. Określ się w końcu!
-Też cię kocham, ale z tobą nie będę. Koniec.
-Masochistka.
-Burak.
Otworzyła drzwi do pokoju szatynki. Wyglądała na zadowoloną z faktu, że znów ją widzi. Pobiegłem do siebie i zamknąłem drzwi na klucz. Zaraz stanęła pod nimi Delly, a tak przynajmniej mi się wydawało.
-Otwórz!-krzyknęła.
-Nie chce mi się!-odparłem.
-A Mai otworzysz?
-Niech się wali!
Może to nie było miłe, ale mam to gdzieś. Ona jest nie do ogarnięcia!
-Rocky, przepraszam!-usłyszałem głos brunetki.
Niechętnie wstałem z łóżka i otworzyłem jej.
-Czego chcesz?
-Zrozum mnie.
-Sorry, ale nie potrafię-warknąłem.
-Trudno-wzruszyła ramionami, uśmiechając się słodko.
OCZAMI MAI
Naprawdę nie mogłam z nim być. Nie chciałam cierpieć, a po jego pocałunku z Vanessą... Nie jest stały w uczuciach. Kopnęłam w drzwi, które zamknęły się z trzaskiem.
-Możesz nie demolować mi pokoju?-spytał chłodno.
Zamiast odpowiedzieć, pocałowałam go lekko. W sumie to tego nie planowałam. Zapach chłopaka i jego ciepło nie pozwoliły mi się oderwać. Tak bardzo go potrzebowałam. Potrzebowałam, bo kochałam.
-Maia, musisz wszystko mieszać?
-Muszę. Po coś tu jestem-zaśmiałam się.
-Taak. Za to cię kocham.
OCZAMI ROSSA
Od pół godziny siedziałem z Lau w toalecie. Wymiotowała. Fu.
-Możesz stąd iść. Powtarzam ci to od pięciu minut, Ross!
-Dlaczego bym miał?
-Bo to obrzydliwe-wzdrygnęła się.
-Uroki ciąży.
-Nigdy więcej nie zjem tostów z żelkami i nutellą-westchnęła ciężko.
-Daj spokój, dobre są!
Zeszliśmy na dół by w spokoju pooglądać telewizję. Na kanapie akurat siedział przyłamany Riker.
-Co jest, braciszku?
-Jestem beznadziejny.
-Czemu?
-Nie umie zapleść warkocza i się tym zamartwia-wytłumaczyła Van, która właśnie wychodziła z kuchni.
-Nauczysz się. Możesz na mnie próbować-zaoferowała Laura.
-Żartujesz? Wyrwał mi ze sto włosów!-krzyknęła Ness.
-A może Rocky? Ma wystarczająco długie włosy pod pachami-zaśmiał się Blondasek.
-----
50 rozdział! :3 Z tej okazji może przygotuję następny konkurs :D Koło 52 spodziewajcie się ślubu... i nie tylko :)
Od teraz w tabelce "Ogłaszam" będą się pojawiać zapowiedzi następnego rozdziału ^^
super pisz rozdział.PISZESZ ZAJEBIŚCIE.Muszę spróbować tych tostów z żelkami i nutellą
OdpowiedzUsuńJa też XD
UsuńRozdział mega !!! Piszesz genialnie . czekam z niecierpliwością na next.
OdpowiedzUsuńJesteś genialna <333 codziennie nawet po 5 razy tu zaglądam :D pisz szybko nexta x ddd
OdpowiedzUsuń- Kinga <3
Zgadzam się z komentami powyżej i czekam na next!!!!!!!!!!!!!!!!!;)
OdpowiedzUsuńBłagam next bo piszesz boski blog
OdpowiedzUsuń