Dla wszystkich, którzy skomentowali poprzedni post <3 Jedno ze zdań specjalnie dla Żelko Jadka :)
*18 kwietnia*
NARRATOR
Kolejny wolny dzień dla Lynchów zaczął się dość... ciekawie. Od naodzin dziewczynek wszyscy przeszli na nauczanie domowe, prócz Rylanda. Chłopak zarzucił plecak i wyminął w drzwiach Maię.
-Miłego dnia, młody-posłała mu uśmiech.
-Podpiszesz mi uwagę?-poprosił.
-Co? Jaką?-spytała.
-Gadałem na lekcji.
-A, spoko.
Odebrała od niego długopis i dzienniczek i bez wahania zostawiła swój "autograf" pod wpisem. Po tym poklepała go po plecach i ruszyła w stronę pokoju Vanessy.
-Mogę?
-Zamknij się, Riker!-usłyszała krzyki.
Nie chciała się mieszać więc spróbowała szczęścia z Rydel. Tamta od razu zaprosiła ją do środka.
-Chodzi ci o Rocky'ego?
-Tak-westchnęła brunetka, wbijając wzrok w różową gitarę przyjaciółki.
-Mogę powiedzieć tylko jedno-odrzekła.
-Hm?
-Zachował się do kitu, ale jeśli go kochasz, to spróbuj wybaczyć. Warto.
-Taki mam zamiar-odpowiedziała Mitchell z szerokim uśmiechem.
-Jest w parku-podpowiedziała Delly.
W czasie gdy Maia biegła do ukochanego, Melody była pod opieką Rossa i Laury. Za to Rik (czyt. Rajk) i Van przeżywali pierwsze załamanie w związku od czasu zawarcia ślubu.
-Czuję się samotna. Non stop łazisz z Ally, gadasz o Ally, nawet w nocy pleciesz przez sen o Ally! Gdybym się zabiła, to byś nie zauważył!-wrzeszczała dziewczyna i trzeba przyznać, że miała rację.
-Bo ona jest malutka i taka słodka!-blondyn używał złych argumentów do obrony.
-To po kiego grzyba za mnie wychodziłeś? Mogłeś za Laurę i teraz Ally byłaby twoją córką, a nie Rossa!-po tych słowach wyszła, trzaskając drzwiami.
Zaniepokojony osiemnastolatek wpadł do pokoju. Wziął swoją kruszynkę na ręce i usiadł na fotelu.
-Mogłem się z nią nie żenić. To głupia...
Te zdania zdążyła usłyszeć szatynka. W jej oczach zakręciły się łzy. Bez poinformowania reszty wybiegła na ulicę.
-...idea. Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała.
-Czego w ogóle chcesz?
-Żeby była szczęśliwa.
-I jest. Z tobą. Leć ją przeproś i z łaski swej przestań pożerać wzrokiem moje dziecko-zaśmiał się.
Vanessa powoli szła ulicą, kopiąc kamyk. Nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się w lesie. Była na tyle zamknięta na otoczenie, że nie usłyszała czyichś kroków. Dopiero gdy poczuła zimną dłoń na swoim ramieniu, serce podskoczyło jej do gardła.
-Witaj, ślicznotko!-usłyszała bełkoczący głos spitego faceta.
-Um... Dzień dobry-odparła, odskakując.
Mężczyzna objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Przez kilka minut szarpała się i piszczała, póki nie dostała szklaną butelką w głowę.
Raura od godziny walczyła w kuchni na... mąkę. Bitwę póki co wygrywał Ross, który garściami rzucał w swoją ukochaną. Mimo wszystko nie pozostawała dłużna. Wsadziła rękę do słoika z nutellą i umazała blondynowi całą twarz. Ally obserwowała zajście, bawiąc się misiem.
-Wyglądasz jakbyś wpadł w błoto-zachichotała Lau, oblizując usta z resztek dżemu.
-Ty gorzej-odgryzł się Blondasek-Rydel nas zabije.
-No dokładnie-warknęła Blondi, rzucając patelnią w brata.
-Au!-jęknął.
-Posprzątaj to, Ross-rozkazała.
-No, ej! A Lau?
-A Lau idzie ze mną i Ally na zakupy. Musimy jej wybrać sukieneczki.
Brunetka na pożegnanie pocałowała bruneta w usmarowane czekoladą usta, wzięła małą na ręce i po chwili siedziały w trójkę w samochodzie.
Maia powieżyła opiekę nad Melody swojej cioci, która mieszkała w okolicy, a sama udała się do parku. Pod jednym z drzew stał Rocky z Alexandrą.
-Z tego, co ona mówiła... Chyba nie chce z tobą być. Może nam się udać-zaczęła nastolatka.
-Chcę ci dać trzecią szansę-oznajmiła Mitchell, podchodząc do nich.
-Naprawdę?-oczy chłopaka rozbłysły.
-Yhy-brunetka pokręciła twierdząco głową-Ale powiedz szczerze... Z którą chcesz spędzić życie? Nawet, gdybyś wybrał Alex, będziemy się przyjaźnić, a córkę możesz widywać codziennie.
-Szczerze? Nigdy tak dobrze nie bawiłem się z tobą, jak z nią.
Coś w Mais pękło. Przygryzła wargę. Brunet objął ją w pasie i przyciągnął. Ich twarze dzieliły milimetry.
-Ale to bez ciebie nie dałbym rady żyć. To ty sprawiasz, że szaleję. Ty jesteś moim sercem. Przepraszam.
Wtuliła głowę w jego klatkę piersiową. W tej pozycji trwali dobre pięć minut. Ich nowa znajoma pogodziła się z losem i odeszła. Lynch wcześniej obiecał jej pomoc i miał zamiar dotrzymać słowa, a to dawało jej szansę na choć trochę lepsze życie.
----
W nexcie dowiecie się, co z Vanką ^^ Dziękuję za ponad 30 000 wejść i tyle miłych komentarzy :) Nawet nie wiecie, ile mi to daje radości :D
Swietny rozdzial,zreszta jak wszystkie. Martwie sie o Van...
OdpowiedzUsuńczdowy !!! czekam na next .
OdpowiedzUsuńPs. Prosze nie rob nic van
Super !!! Pisz szybko nexta ^^.
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do mnie xD jutro bedzie prolog
http://r5-story-of-my-live.blogspot.com/?m=0
Jak skrzywdzisz Van to...
OdpowiedzUsuńSuper i nie ruszaj van
OdpowiedzUsuńA i jeszcze kiedy next
OdpowiedzUsuńA dziś ^^ Don't worry, guys! ;D
UsuńJest genialny :) tylko...boję się co będzie z Van :(
OdpowiedzUsuńjedno pytanie: sama robiłaś nagłówek? ^^
OdpowiedzUsuńNie :) Eveline Dee z Wonder Templates go dla mnie zrobiła :) Nawet na dole jest link ;)
Usuńkiedy next??
OdpowiedzUsuńSuper,cudowny i niesamowity.Czekam na nexta i nie tykaj Van
OdpowiedzUsuńBardzo niespodziewany next;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę super!!!!!!
<3<3<3<3
Czekam na next :D
Patelnia!!!! XD
OdpowiedzUsuńNo jebłam ;D
P.S Możesz wyłączyć weryfikację obrazkową?