piątek, 6 grudnia 2013

65. I can't believe! I hate you!

*21 kwietnia*
OCZAMI RYDEL
Wstałam najwcześniej, więc postanowiłam wymknąć się do Ella. Szybko ubrałam białą sukienkę w czerwone kwiaty, buty na obcasie i wyszłam na ulicę. Na szczęście nie mieszkał daleko, ba, zaraz obok. Śmiało zapukałam do drzwi, otworzyła mi jego mama.
-Dzień dobry, kochanie-przywitała mnie-Ty do Ellingtona? Jest u góry.
-Dzień dobry. Ja... tak, ja do niego-uśmiechnęłam się szeroko i po zostawieniu butów w przedpokoju, wybiegłam po schodach na piętro.
-Będziesz ojcem i dobrze o tym wiesz!-usłyszałam wściekły głos Kelly.
Dla pewności zajrzałam za drzwi. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia, trącając mnie w ramię.
-O co chodzi?-załkałam, gdy ta wiedźma zniknęła.
-Przepraszam, Rydel...-wyszeptał.
-Zdra... zdradziłeś mnie?
-Przepraszam.
-Nie wierzę! Jak możesz? Nienawidzę cię! To koniec! I nas, i R5. Grajcie sobie w czwórkę-wrzasnęłam.
Pewna część mnie po prostu umarła. Za bardzo kochałam, żeby wybaczyć. Kiedy szłam w kierunku drzwi, powiedział jeszcze, że mnie kocha. Puste słowa. Kocha, a zdradza. Na tym polega ta jego cholerna miłość? Nawet nie wiem, kiedy z powrotem znalazłam się w domu. Riker czekał na mnie w salonie. Usiadłam obok i mocno go przytuliłam.
-Będziesz zawsze ze mną, braciszku?
-Oczywiście! Co się stało?-spytał z troską.
-Ratliff zostanie ojcem-odparłam z żalem.
-Woow! Gratuluję!-wyszczerzył zęby.
-Dziecka Kelly, Rik-dodałam-Nie chcę go widzieć, odchodzę z R5.
-Nie możesz! Jesteś częścią zespołu, Delly!-oponował.
-To pozwól mi na przerwę.
-Ok. Pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Wiem, że to głupie... Ale chcę, żeby ktoś cię pilnował. Ja, Ross i Rocky, na zmianę.
-Nie, Rik! Oni mają dzieci, a ty Vanessę!
-To dziewczyny będą cię pilnować z nami-uśmiechnął się lekko.
-Czy ja wyglądam na psychopatkę, która chce ze sobą skończyć?-burknęłam.
-Dlaczego? Raczej miałem na myśli poprawianie humoru. Ooo, wiem! Patrz!-wyciągnął telefon i kliknął w galerię.
W jednym z folderów pod nazwą "Ally" miał dwa tysiące zdjęć. Haha. Oszalał na punkcie bratanicy. Ale muszę przyznać, że ja też. Allisia i Melody są przekochane!
-Pooglądaj, a ja kogoś przyprowadzę-poklepał mnie po plecach i zniknął.
Minęły góra dwie minuty, a usłyszałam czyjeś mruczenie. Oh. Przyniósł małą. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać. Chwyciła mnie za włosy, jak to miała w zwyczaju.
-Oj, Kruszynko. Wyglądasz jak twoja mamusia!-połaskotałam ją lekko-Rossy zabije twojego głupiego wujka.
-Zwalę na ciebie-zaśmiał się, podając najmłodszej Lynch palec wskazujący.
Bez wahania go złapała. Coś czuję, że się dogadają, jak będzie starsza. Pff, na pewno się dogadają.
-A wiesz... Miny takie jak ty robi-stwierdziłam.
-Coś musi po mnie mieć-odparł z dumą.
-RIKER!-wrzasnął Blondasek-Gdzie Ally? Boże, porwali ją!
-Jesteśmy na dole!-odkrzyknął.
Przerażony osiemnastolatek prawie zabił się na schodach. Widząc córeczkę, pstryknął naszego geniusza w ucho.
-Widzę, że sprawdza się w roli ukochanej bratanicy?-zaśmiał się młody.
-Tak-odpowiedziałam krótko.
Spokój przerwało pukanie do drzwi. Założę się, że to...

----
Wróżby pewnie dam jutro ^^ Tymczasem łapcie obiecany rozdział :*

5 komentarzy: