środa, 18 grudnia 2013

75. OMG, RIKER!

OCZAMI RYDEL
Siedzieliśmy z Ellem w pokoju, kiedy wpadł do niego Ross.
-Daj się pobawić z Ally-mój ukochany wyciągnął ręce po dziewczynkę.
-Chodźcie! Riker się spił i chce skoczyć z mostu!-wykrzyczał młody.
Byłam tak zszokowana, że brunet musiał mnie znieść do samochodu na rękach. Przez całą drogę nie odezwałam się nawet słowem, tylko tępo wpatrywałam w szybę. Na moście już czekała zalana łzami Van. Kurczowo trzymała dwudziestodwulatka za rękę.
-Nie możesz mnie zostawić, dupku! Nie możesz!-wrzeszczała-Ty pieprzony egoisto!
Ross podszedł bliżej, ale Rik machnął ręką i walnął go w nos. Ally na szczęście trzymał Ratliff.
-Złaź, bro!-rozkazał Blondasek.
-Nie mam zamiaru!
Przez najbliższe dziesięć minut my wyłyśmy, a osiemnastolatek negocjował. W końcu Ell się wkurzył.
-Schodź, do cholery!
-Skoczę.
-Zesrasz się. Nessa cię potrzebuje, porypańcu! O Ally zapomniałeś?
Widocznie go to poruszyło, bo zszedł.
-Przepraszam-szepnął do szatynki.
-Nie odzywaj się do mnie!-wywarczała i całej siły walnęła go w brzuch.
Jęknął z bólu, zgiął się w pół i upadł. Vanessa pobiegła do parku, a ja za nią.
-Czekaj! Jak to się stało?
-Rocky podstawiał mu "sok", żeby sprawdzić, ile wytrzyma. A że "sok" sokiem nie był...-westchnęła ciężko.
-Czemu go uderzyłaś? To nie jego wina-broniłam brata.
-Mówił, że woli Lau ode mnie, że ty go zmusiłaś do ślubu i że najchętniej mnie by zepchnął z mostu-wybuchnęła płaczem.
-Raz się nachlał na sylwestra i powiedział mi, że kiedyś wyjdzie za Rylanda. Takie głupoty pierdzieli, że dupę urywa-zachichotałam.
-Mówił to szczerze, Ryd.
-Wierzysz w to? On cię tak bardzo kocha...
-Ma rację-powiedział nagle Riker.
Tak mnie przestraszył, że aż wpadłam w drzewo.
-Ok. Zostawiam was.

OCZAMI VANESSY
-Już nie chcesz mnie zabić?
-Przepraszam, serio. Alkohol mi zawsze uderza do łba-wyciągnął zza pleców bukiet róż i podrapał się po głowie-Wybacz.
-Nie polecę na kwiatki.
-Jak na kwiatki nie, to chociaż na mnie-uśmiechnął się rozbrajająco.
-Wytrzeźwiałeś?-uniosłam brwi.
-Nie. Raczej zrozumiałem, co robię.
-Super. W takim razie mi powiedz-przytuliłam go.
-Tracę kogoś, bez kogo nie mógłbym żyć-wyjaśnił.
-Dobra odpowiedź. A teraz wio do domu i będziesz leżeć, póki nie zamienisz się z powrotem z małpą na rozumy-chichrałam się.
-Ok. Tak przy okazji... Nie widziałaś dżdżownicy?
-Nie-odparłam zaskoczona-A co?
-Ona zamieniła się z Rockym na mózgi.
-Nigdy nie dorośniesz-poklepałam go po plecach.
Złapał moją dłoń i ruszyliśmy w stronę domu.
-Miałaś mnie dziś dość, Vanka?
-Nigdy nie mam cię dość-cmoknęłam go w policzek.

OCZAMI ELLINGTONA
-Zerwałaś naszyjnik?
-Tak. Zraniłeś mnie i...
-Masz go jeszcze?-spytałem.
-W kieszeni-podała mi go-Załóż.
Bez wahania zrobiłem to, o co prosiła. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie czule. Przeczesałem palcami jej włosy. Spojrzała na drzwi, w których stanął roześmiany Rocky.
-Jak tam, kochasiu? Kelly ci nie wystarcza?
-Yyy...?
-Najpierw Rika spił, teraz siebie. Super-mruknęła Ryd, rzucając do niego poduchą.
-Ok, Ross! Już idę-uniósł ręce w geście poddanej.
-Mogę się do ciebie wyprowadzić?-jęknęła.
-Ross, ty geju! Co Laura pomyśli?!-wrzasnął brunet.
-Ja ich kiedyś pozabijam, naprawdę-westchnęła ciężko-Ciastka są na górnej półce, Rocky. Sprawdź, czy dosięgniesz.

OCZAMI LAURY
-Ciekawe, czy będzie blondynką?-spojrzałam wyczekująco na Ally, zupełnie, jakby wiedziała i umiała mówić.
-Obstawiam, że bruneteczką-Rossy wyszczerzył zęby-Taką śliczną, jak ty.
-Mhu-"powiedziała" malutka.
-Mru. Haha-przytuliłam ich oboje.
-Ej, oczy to ma po mnie-stwierdził dumny chłopak-A tak to idealna kopia ciebie, serio.
-No ja myślę. Przecież jest moja, co nie?-odebrałam od niego kruszynkę-Czemu taka spokojna?
-Nie wiem, ale to chyba dobrze. Patrz, Lisia! Wiewiórka! Przyniosę ci ją!-wrzasnął, ruszając w pogoń na dzikim zwierzęciem.
Wątpię, żeby to był dobry pomysł. A jak ma wściekliznę? Nagle Ross grzmotnął głową w drzewo, a kulka rudego futra zwyczajnie mu zwiała. Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. Wstał, otrzepał spodnie i wrócił do nas, udając, że nic się nie stało.
-Jakiś ty zwinny-zakpiłam.
-Oj, no. To nie moja wina, że akurat tam sosna wyrosła!-burknął obrażony.

----
Ostatnio coraz mniej komów :c Zależy mi na waszym zdaniu. Dziękuję za ponad 44 tysiące wejść ^^ Kocham was <3

11 komentarzy:

  1. Rozdział boski !! czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski !! Next Next !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej Raury ! <3 czekam na nexta super blog <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Raura Raura Raura Raura !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny, poprostu super
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!! Wręcz świetny :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na tak zarąbistego next`a jak ten rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty mnie za każdym razem rozwalasz XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio jakoś nie komentuję bo mało czasu, ale czytam codziennie <3 Świetnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń